Moje życie nabrało zapachu- czyli pierwsze woski Yankee Candle.

Cześć!

Od kilku tygodni chodziło to za mną, nie mogłam się powstrzymać, w końcu pękłam, to było silniejsze ode mnie. Zgrzeszyłam! Zakupiłam swoje pierwsze woski Yankee Candle. Już czuję, że to będzie moje uzależnienie, cudownie pachnące uzależnienie!
Nie mogłam się zdecydować gdzie kupić, w końcu wybrałam sklep internetowy Goodies, który z resztą bardzo polecam! Szybka i bezproblemowa wysyłka, bardzo dobrze zapakowany towar, kilka gratisowych podgrzewaczy i 10% rabatu na kolejne zakupy! Jestem bardzo na tak!
Zdecydowałam się na 6 wosków YC i kominek.


Już kiedy otworzyłam paczkę, którą wręczył mi kurier poczułam zapach cynamonu! Całe pudełko wypełnione było piankami, każda kolejna pachniała coraz intensywniej. Cały czas najbardziej czułam właśnie cynamon!

 W końcu dotarłam do 6 cudeniek! No i do kominka w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Jest śliczny, biały, ma wytłaczanie kwiaty i otworki w kształtach łezki.


Na początku zdziwiła mnie wielkość tart, na zdjęciach wyglądały na większe. Moja pierwsza myśl? "Pół godziny i po sprawie". Ale zobaczymy.

Jakie zapachy zamówiłam?


Midnight Jasmine, od pierwszego powąchania skojarzył mi się z odświeżaczem do powietrza. Zobaczymy jak będzie w trakcie palenia.


Vanilla Cupcake, lody waniliowe! Cudowne, waniliowe, słodkie... lody!


November Rain, pachnie bardzo męsko ale przyjemnie.


Fruit Fusion, najbardziej w tym wosku póki co czuję pomarańczę!


Cinnamon Stick, najintensywniejszy ze wszystkich.


Christmas Memories, pierniki! Nic dodać, nic ująć.

Dokładnie odnośnie każdego wosku wypowiem się jak już ich użyję. Chociaż jak tak na nie patrzę to mi szkoda, takie śliczne są!

Macie woski z YC? Jaki jest Wasz ulubiony?

Pozdrawiam!

Kosmiczny tydzień IV Klubu Paznokciowego. Galaxy nails.

Cześć!

Ależ ten czas leci, to już IV tydzień naszego Klubu Paznokciowego! Były już trójkąty, łapki, kropki a teraz? Teraz przyszedł czas na kosmiczne wyzwanie! W tym tygodniu dla wielu dziewczyn wzorek jest wielkim wyzwaniem! Moim zdaniem galaxy nails wyglądają tylko na trudne a naprawdę są bardzo łatwym wzorkiem.
Dopiero jeden raz wcześniej robiłam galaxy nails, wprawy nie mam. Tak szczerze kiedy patrzę na wzorek z wtedy wydaje mi się, że obecny wyszedł dużo gorzej a ponoć praktyka czyni mistrza!

No ale do rzeczy, w tym tygodniu moje paznokcie prezentują się tak!


Bardzo się starałam nie objechać skórek! Chyba nawet mi wyszło.

Jak Wam się podoba? Próbowałyście już zrobić swoje galaxy nails?

Pozdrawiam!

Zakupy nie tylko Rossmannowskie.


Witam!

Dzisiaj nie będę zbyt oryginalna. Od wczoraj na blogach kosmetycznych królują notki z Rossmannowskimi zakupami, u mnie dzisiaj to samo.
Nie tylko Rossmannowskie i nie tylko kolorówka, ale pochwalę się nimi też, a co!



Na pierwszy rzut zdjęcie grupowe, już można co nieco wychwycić. Najwięcej kupiłam jak można się domyślić kolorówki, w końcu to na nią ta wielka promocja, ale pojawiło się też kilka innych rzeczy. Jakich? Zapraszam niżej!

WŁOSY


Aż dwie rzeczy z czego jedna nie do końca jest przeznaczona do włosów a druga może i do włosów, ale dla płci brzydszej.
Kupiłam drugie opakowanie Facelle, zaczęłam się jednak przekonywać do mycia tym żelem włosów no i żel do stylizacji z Isany, dziewczyny na wątku dla zakręcanych bardzo go chwaliły, ja jeszcze nie miałam i wszystko byłoby ok gdyby nie to, że nie doczytałam o zmianie składu i zawartości alkoholu w nim, no cóż, może mi nie skrzywdzi za bardzo włosisk.

PAZNOKCIE


Pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna nie kupiłam mojego ukochanego zmywacza do paznokci z Isany. Dziewczyny poradziły mi bym kupiła zmywacz bez acetonu. Kupiłam nawet dwa.
Jeden to Lidlowski Cien a drugi z firmy Delia. Zobaczymy jak się sprawdzą.
Kupiłam też trzecią już buteleczkę Eveline 8w1, moje paznokcie jednak ją lubią.


Oczywiście nie obyło się bez lakierów do paznokci. Dwa są bardzo neutralne, ale brakowało mi porządnej czerni i bieli w mojej kolekcji. Od lewej:
  • Wibo Express growth, nr 445. Musztarda z brokatem.
  • Eveline miniMAX, nr 253. Klasyczna biel.
  • Miss Sporty Lasting colour maxi brush, nr 080. Po prostu czarny.
  • Miss Sporty Metal Flip, nr 020. Jestem bardzo ciekawa tego lakieru. Mieniący się na zielono, fioletowo i żółto, metaliczny.
MAKIJAŻ


Rimmel Stay Matte, nr 100, Ivory.  Miałam na niego ochotę odkąd tylko pojawiły się jego reklamy, promocja w Rossie to świetny pretekst do zakupu. Dzisiaj już go użyłam i jestem zadowolona, tylko wydaje mi się, że wybrałam za jasny odcień, sama nie wiem..


Eveline Celebrities Beauty, nr 22 Natural. Jeszcze nigdy nie miałam nic z kolorówki Eveline, postanowiłam wypróbować. Przyznam się, że trochę przyciągnęło mnie opakowanie, bo jest śliczne!


Eveline Volume Celebrities, kolor Deep Black. W sumie wzięłam go z tych samych powodów co kolegę wyżej. No i miał fajną szczoteczkę. Dzisiaj już go użyłam, trochę skleja rzęsy ale popracuję nad tym.


Sławną na cały internet pomadkę Wibo Eliksir musiałam mieć i ja. Wybrałam bardzo neutralny nr 05. Jestem nią absolutnie zauroczona!


Wibo, cienie z jedwabiem i wit. E, nr 3. Bardzo neutralne kolory a to dlatego, że dopiero zaczynam moją przygodę z cieniami do powiek! 



Baza pod cienie z Paese. Słyszałam o niej trochę dobrego, zobaczymy jak sprawdzi się u mnie! 

Kupiłyście któreś z rzeczy w którą i ja się zaopatrzyłam?

Pozdrawiam!

Sprawca matowych paznokci. Lovely, Matte Top coat.

Witam!

Ostatnio już kilka osób pytało mnie o to jaki to ja mam ten świetny, czarny matowy lakier do paznokci. Sęk w tym, że nie mam czarnego, matowego lakieru.
Będąc kiedyś w Rossmannie, poszukując matu idealnego przeglądałam różne kolory, no i oczywiście nie mogłam się zdecydować, miałam ochotę wziąć wszystkie. Tak szczerze, właściwie mi się udało, bo w moje ręce wpadł matujący top coat od Lovely.
Mam matowy każdy kolor jaki tylko chcę. No to teraz coś więcej o nim.


Lakier jak to lakier, w szklanej buteleczce, która jest bardzo Lovely.  Lakier ma kolor mleczny, delikatnie przyciemnia lakier, ale nie rzuca się to bardzo w oczy. 


Konsystencję ma dość gęstą. Pędzelek szeroki i wygodny, bardzo fajnie się nim operuje, kilka ruchów wystarczy by pokryć całą płytkę paznokcia.
Jeśli chodzi o wydajność to sama nie wiem. Odkąd go kupiłam właściwie za każdym razem kiedy maluję paznokcie używam tego top coat'u. Kiedy kolor na paznokciach już mi się znudzi a nie wygląda jeszcze źle, odświeżam manicure tym właśnie lakierem, zawsze to coś innego a nie trzeba od nowa malować paznokci lakierem.

Jego zadaniem jest zmatowienie uprzednio nałożonego lakieru. Czy mu się to udaje? Owszem! Powiedziałabym nawet, że radzi sobie z tym świetnie. Wystarczy kilka sekund od jego nałożenia i można cieszyć się bardzo eleganckim manicur'em.

Zdjęcia chyba powiedzą więcej.

Przepraszam za objechane skórki! Nie umiem inaczej!

Lewa strona błyszczący, prawa kilka sekund po przejechaniu wyżej opisanym top coat'em.

Lakier na pewno nie przedłuża trwałości lakieru, ale nigdzie nie jest napisane, że robić to powinien. Swoje zadanie spełnia idealnie i kiedy mi się skończy na pewno kupię go ponownie.
Niestety nie pamiętam ceny, ale na pewno poniżej 10zł.

Miałyście kiedyś matujący lakier? Jak podoba Wam się taki efekt? 

Pozdrawiam!

Czarno-czarne kropki czyli Klub Paznokciowy tydzień III.

Cześć!
To już III tydzień Klubu Paznokciowego. W tym tygodniu motywem przewodnim są kropki. Temat dość łatwy, ale czy na pewno?
Ja już coś zmalowałam! Co tym razem?
Jak się można domyślić są to kropki. Kropki czarno-czarne.

Jak to wygląda w praktyce?


No tak! Żeby nie było nudno domalowałam coś co miało być kokardką, ale nie do końca nią jest tak szczerze.

Ogólnie jestem dość zadowolona.

A Wy? Co myślicie?

Pozdrawiam!

Eveline, peeling do rąk z ekstraktem z wanilii.

Cześć!

Kilka dni nie pisałam, ale już szybciutko powracam do Was!

Dzisiaj będzie o czymś dla wielbicieli gładkich dłoni i zapachu wanilii! Co to takiego? Będzie to nawilżający peeling do rąk z ekstraktem z wanilii od Eveline.


Opakowanie to tradycyjna tubka w żółtej oprawie.  Bardzo podoba mi się to, że tubka nie jest śliska, tylko taka jakby matowa, wspominałam już o tym przy recenzji kremu z tej samej serii o tutaj.


Preparat jest dość gęsty, wystarczy naprawdę niewielka ilość by dokładnie wykonać peeling całych dłoni. Producent mówi nam by używać go na wilgotne dłonie i zdecydowanie tak rozprowadza się go dużo lepiej. Drobinki są bardzo malutkie.
Pachnie wanilią, dla mnie takimi lodami waniliowymi, dość słodko, ale nie przyduszająco. Dla miłośników słodkich zapachów będzie to raj dla nosa.

Producent obiecuje nam, że jest to produkt 8w1, który między innymi intensywnie regeneruje i odmładza, poprawia koloryt i wygładza nierówności. Co ja zauważyłam? Na pewno dłonie są bardzo gładkie i takie miękkie, po użyciu tego kremu skóra moich dłoni kojarzy mi się ze skórką dziecka. Na pewno bardzo fajnie złuszcza naskórek. Co do pozostałych kwestii nie bardzo mogę się wypowiedzieć, gdyż po prostu ich nie zauważyłam.
Niemniej jednak uważam, że jako peeling sprawdza się świetnie i kiedy mi się skończy pewnie kupię ponownie.


W składzie możemy znaleźć to co w większości preparatów do rąk czyli glicerynę. Jest też mocznik, kwas hialuronowy, masło shea. Czyli skład całkiem niezły.

Miałyście? Jakiego innego peelingu do rąk używacie?

Pozdrawiam!

PS Fakt iż otrzymałam produkt za darmo nie wpłynął na moją ocenę.  

Czytaj także na Przepis na Kobietę

Cukierkowe łapki czyli Klub Paznokciowy tydzień II.

Cześć!

Tydzień pierwszy Klubu paznokciowego szybko minął. Trójkąty za nami, wszystkie dziewczyny poradziły sobie wspaniale!

Co w tym tygodniu? W tym tygodniu łapki! Kolejny wzorek, który wydaje się prosty, no tak prosty, ale nie dla mnie!
Od wczoraj próbowałam kilka razy zmalować je na moich paznokciach i nie wychodziło, stwierdziłam, że nic lepszego już mi nie wyjdzie więc odpuściłam.

Jaki jest efekt końcowy? No dokładnie to... taki.

Każdego dnia uświadamiam sobie bardziej, że manicurzystki to ze mnie nie będzie. Chociaż podobno trening czyni mistrza więc kiedyś może się udać.

Na paznokciach marmurek różowo-fioletowy (ależ mnie wzięło na te kolory!) wykonany pędzelkiem wachlarzowym i coś co łapek nawet nie przypomina, ale.. poprzednie próby wychodziły gorzej, dużo gorzej.

A Wy zapisałyście się już do Klubu Paznokciowego? 

Pozdrawiam!

Kokosowo- nektarynkowa Balea. Zapach dzieciństwa!

Cześć!

Jak widzicie zrobiło się u mnie... dziewczęco. Jednym to przypadło do gustu, innym mniej. Ja jestem raczej średnio zadowolona, ale skoro już jest to niech będzie, kiedyś się zmieni.
Jak Wam się podoba?

Dzisiaj będzie o moim pierwszym żelu pod prysznic Balea. W końcu dorwałam, przetestowałam i nawet co nieco o nim napiszę.
Moja wersja zapachowa to kokos i nektarynka.



Opakowanie typowe dla Balei, raczej nie ma o czym tutaj się rozpisywać, wygodne jest, nie wyślizguje się podczas mycia. Fajne jest to, że etykietka jest na całej butelce, a nie przyklejona przez środek, nie odkleja się, nie zjeżdża i opakowanie ciągle wygląda estetycznie.


Konsystencja raczej lejąca, nie jakoś bardzo, ale z dłoni spływa.
Bardzo fajnie się pieni, a to jest dla mnie ważne w tego typu kosmetykach, lubię dużo piany!
Zapach!  Zapach tego kosmetyku jest cudowny, nie bardzo umiem Wam go dokładnie opisać, powiem tyle, że kokos jest słabo wyczuwalny, zdecydowanie króluje tu nektarynka.
Pamiętacie gumy "Turbo"? Pamiętacie ich zapach? Pierwszy raz otwierając ten kosmetyk pomyślałam właśnie o tych gumach!
Jeśli chodzi o działanie to raczej ma takie jak każdy inny żel pod prysznic. Jak pisałam wyżej fajnie się pieni, dobrze myje skórę no i przy okazji co jest dużym plusem fajnie nawilża, o dziwo to nawilżenie nie znika od razu po wytarciu ciała ręcznikiem, nie utrzymuje się bardzo długo, ale kilka godzin na pewno.

Ogólnie bardzo dobrze oceniam ten produkt i pewnie skuszę się na inne warianty zapachowe.

Jak zwykle skład.
Miałyście kiedyś ten żel pod prysznic? W jakiej wersji zapachowej? Lubicie?

Pozdrawiam wszystkich odwiedzających moje cukierkowe królestwo!

Moja włosowa historia!



Witam!

Dzisiaj będzie notka typowo włosowa. Na każdym blogu historie włosowe, stwierdziłam więc, że skoro u każdego to i u mnie.
Będzie trochę zdjęć, będzie o pielęgnacji moich włosisk, będzie mam nadzieję ciekawie.
Wiem, że moim włosom do ideału jeszcze kawałek i trochę, ale i tak jestem z nich dumna.
No to... zaczynamy!


Lat około 5


 Jak widać byłam blondyną i wypasałam krowy. Włosy naturalnie kręcone, złoty blond. Laleczka ze mnie była, nie ma co.

Lat 13


Ciągle jak widać byłam blondyną, krów już nie wypasałam, laleczki ze mnie też nie było. Włosy jakieś skłonności do kręcenia się miały, ale skąd ja biedna mogłam o tym wiedzieć, że trzeba im czegoś więcej? 



 Lat 15


 Jak widać już byłam szatynką.



A później ścięłam włosy i nosiłam hełm! 

Lat 17


Porzuciłam hełm, prostowania jednak nie...

Lat 20 (sierpień 2012)


 Chciałam wrócić do blondu, jednak z blondu wyszła... jajecznica.

wrzesień 2012 



 Tutaj już coś bliżej blondu, jednak szybko mi się znudziło...

Lat 21 (kwiecień 2013)


... no i znów zostałam szatynką. Do teraz. Jak widać włosy są dość zaniedbane.

wrzesień 2013


 I właśnie tutaj zaczęła się moja pielęgnacja, (prawie)świadoma pielęgnacja. Jak widać włosy są już w znacznie lepszym stanie, lepiej się kręcą.

październik 2013



Cudownie się kręcą i są dużo zdrowsze!

listopad 2013




A oprócz tego są cudownie miękkie, błyszczące i zdrowe! No i rosną jak szalone.

Jeszcze dużo pracy przede mną, jestem tego świadoma i chcę pielęgnować moje włosy każdego dnia bardziej!


Jak dbam o moje włosy? 



W końcu zaczęłam olejować włosy, co prawda nad częstotliwością tego zabiegu muszę nieco popracować, ale widzę efekty, moje włosy naprawdę lubią oleje!
Póki co posiadam jedynie sezamowy i lniany, ale kiedyś moja kolekcja się powiększy. 



Włosy myję delikatnymi produktami bez SLS, takimi jak szampon dla dzieci babydream albo płyn do higieny intymnej Facelle.


Tych dwóch odżywek używam regularnie, o Garnierze notka tutaj. Kallosa dopiero testuję, ale wydaje się być niezły.


Oprócz tego używam maski z Wax'a, wody brzozowej i odżywki bez spłukiwania Gliss Kur.

O wszystkim pojawią się kiedyś notki, obiecuję!

Oprócz tego regularnie ręcznikuję swoje włosy, co sprawia, że skręt jest zdecydowanie większy. No i suszę włosy! Raczej rzadko pozostawiam je by wyschły sobie same. Oczywiście suszę zimnym nawiewem.

Jakie są moje włosy?

Są średnioporowate, kapryśne, nieznośne ale najlepsze na świecie! A obiecuję, że będą jeszcze lepsze!

Dziękuję moim włosom za to jakie są cudowne a one na pewno dziękują mi za to, że w końcu się nimi zainteresowałam!

Mam nadzieję, że dotarłyście do końca.

Pozdrawiam!

Całkiem nowy Klub Paznokciowy! Tydzień 1 - trójkąty!

Cześć i czołem!

Ostatnio wpadłam na świetną notkę, w której opisany był świetny pomysł! A co takiego? Klub Paznokciowy! Na czym to polega dokładnie przeczytacie TUTAJ.

Tak w skrócie powiem, że cała akcja polega na tym, że mamy tydzień na stworzenie cudownych pazurków inspirując się wzorkiem zapodanym na blogu Fram.
Trochę się obawiałam, bo jestem całkowitym beztalenciem jeśli chodzi o takie rzeczy, ledwie kropki sondą umiem zrobić i to szczyt moich możliwości, a przepraszam! Ombre mi wychodzi całkiem, całkiem. Jednak stwierdziłam, że do zabawy dołączę! A nuż się czegoś nauczę nowego.

W tym tygodniu inspirowałyśmy się trójkątami!!
Nie byłabym sobą gdybym nie dodała tam coś od siebie, co mi wyszło? Tak szczerze to szkoda gadać! Ale pokazać można więc...



Mniej więcej tak. Nie jestem zbyt zadowolona, ale jak na pierwszy raz nie jest źle.

Jaki wzorek na następny tydzień? Dowiemy się już w niedzielę! Nie mogę się doczekać!

Może i wy dołączycie do Klubu Paznokciowego?

Pozdrawiam.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...