Cześć!
W ten grudniowy dzień postanowiłam napisać o listopadowym deszczu. Zastanawiałam się trochę czy pisać zbiorowe notki o zapachach czy pojedyncze o każdym. Stwierdziłam, że nie mam wosków aż tak dużo i raz na jakiś czas nie zaszkodzi poświęcić każdemu z nich pięć minut.
Dzisiaj będzie o moim ulubionym wosku póki co. To pierwszy wosk jaki odpaliłam i po kilku minutach pokochałam go bardzo, bezwarunkowo i chyba na zawsze.
Jak pisałam w poście o moich pierwszych woskach, tarty wydawały mi się bardzo małe i zupełnie niewydajne. Jakie było moje zaskoczenie kiedy po ułamaniu 1/5 wosku zapach w ciągu kilkunastu minut wypełnił całe pomieszczenie, później kolejne i jeszcze jedno. Czuć było go w całym domu!
Taką 1/5 wosku paliłam na dwa razy. Później już bardzo słabo go czuć i trzeba wymienić.
Przy następnym zamówieniu na pewno wezmę go znowu.
Mniej więcej tak wygląda roztapianie się wosku. Ja wrzucam na rozgrzany już kominek. Między pierwszym a ostatnim zdjęciem jest ok 10 minut.
Jak pachnie November Rain?
Pachnie cudownie! Jak mocne męskie perfumy, jednak nie jest to zapach duszący, ma w sobie coś świeżego, jakąś nutkę ozonu, dzięki której balansuje między intensywnością i siłą tego zapachu a jego delikatnością.
Zapach jest najintensywniejszy ze wszystkich jakie paliłam do tej pory. Mimo, że po nim w pokoju palony był jeszcze Midnight Jasmine, Fruit Fusion i Vanilla Cupcake to wchodząc do pomieszczenia ciągle czuję NR.
To mój numer jeden póki co! Uwielbiam ten zapach!
A Wy miałyście NR?
Pozdrawiam!
Tego nie mam, ale będę go mieć na uwadze przy zamawianiu :)
OdpowiedzUsuńChyba się nie skuszę i pozostanę przy tradycyjnym olejku o zapachu zielonej herbaty lub trawy cytrynowej, bo intensywne zapachy fundują mi długą i namiętną migrenę a wszędzie czytam, że zapachy YC są mega mocne :) I ukochana przez większość wanilia mnie uczula, więc na zawsze zostanę palaczem olejków :D
OdpowiedzUsuńczuję się skuszona :)
OdpowiedzUsuńCzaję się na ten zapach od dawna i chyba mnie przekonałaś. :)
OdpowiedzUsuńTeż go uwielbiam! ;) przypomina mi perfumy mojego mężczyzny ;)
OdpowiedzUsuńmialam, faktycznie pachnie jak meskie perfumy i jest tak intensywny, ze az troche drazni-zwlaszcza mezczyzn...
OdpowiedzUsuńOstatnio go zamówiłam :)
OdpowiedzUsuńZapach wydaje się ciekawy, ale chyba się na niego nie zdecyduję jeżeli jest taki "męski":)
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3 Zapach no i ta nazwa :D Miałam wosk i kupiłam malutką świeczkę i powiem, że świeczka ma mniej intensywny zapach, ale co za tym idzie nie ma tej takiej ciężkiej nuty jaką mają wszystko woski YC.
OdpowiedzUsuńmusze go zamowic!
OdpowiedzUsuńNie mam, ale powącham przy najbliższej okazji i może się skuszę :D u mnie teraz w kominku Snow in love - jak dla mnie zbyt ostry :(
OdpowiedzUsuńJa na razie mam jeden sampler z YC, ale właśnie chcę kupić jakieś woski :)
OdpowiedzUsuńTen wosk jest ciekawy. Na początku go nie lubiłam (kojarzył mi się z zapachem miejskiej toalety), później mi się zagotował, w sumie zapach spodobał mi się podczas ostatniego palenia ;p
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie “męskie“ zapachy :))
OdpowiedzUsuńMiałam i muszę dokupić zanim zniknie.
OdpowiedzUsuńPolecam także turquise sky.
Męskie perfumy, takie własnie morskie, mogłabym wąchać non stop.
OdpowiedzUsuńChyba go mam, ale muszę sprawdzić. Lubię bardziej świeże zapachy wosków... chociaż cynamonowe, waniliowe nieco świąteczne też mi pasują:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:*
nie, ale może się skuszę:)
OdpowiedzUsuńnie miałam tego zapachu ale muszę sie skusić ! chcę poszerzyć moją kolekcję YC :)
OdpowiedzUsuńprzeglądając twoje posty , zauważyłam że polecasz , zużywasz i chwalisz te woski , nigdy ich nie używam , muszę je koniecznie kupić , zazwyczaj używałam olejków zapachowych :)
OdpowiedzUsuń