Porozmawiajmy o inności.

Witajcie!
Dzisiaj przychodzę do Was z zagadnieniem, które dla niektórych jest lekkie i przyjemne a dla innych ciężkie, czasami pozostawiające jakąś traumę. Zazwyczaj te dwie strony to przeciwne obozy. Każdy z nas kiedyś w jednym z nich był, a przynajmniej tak mi się wydaje. Jeśli nie, zazdroszczę.



Dla większości osób słowo inny jest nacechowane negatywnie, dość często i mylnie niestety słowo to jest synonimem słowa gorszy. Ale czy do końca tak jest? 
Żyjemy w świecie gdzie wszystko ma określone normy. Jest norma w jakiej powinniśmy się mieścić wagowo, norma jakiego powinniśmy być wzrostu, norma jakiego koloru powinniśmy mieć włosy, norma co powinniśmy mieć w spodniach, norma wielkości naszego biustu, norma wielkości naszego nosa, uszu, ulubionej muzyki a nawet istnieje norma tego z kim sypiamy. Normy te da się naciągnąć, ale są to przypadki odosobnione. 

Co się dzieje kiedy wychodzimy poza normę? 

Wszystko zależy od tego w jakiej kwestii poza tę normę wychodzimy. Nierzadko możemy zyskać wtedy nowe pseudonimy i co ważne, stracić znajomych, przyjaciół. Ważysz za dużo? Jesteś spasłą świnią. Jesteś mężczyzną i kochasz mężczyznę? Jesteś obrzydliwym pedałem. 
Chyba każdy z nas był kiedyś w takiej sytuacji, że został przez kogoś wyśmiany, wytknięty palcem. Czy to w przedszkolu, czy w podstawówce czy nawet na studiach. Jeśli są osoby, których to nie spotkało, po raz kolejny zazdroszczę.
I wiecie co jest w tym najgorsze? Że mimo tego wszystkiego sami robimy dokładnie to samo. Zachowujemy się zupełnie tak samo, wytykamy palcami, obgadujemy. Czy to na ulicy czy to w pracy, szkole, wszędzie. 
Nie potrafimy zaakceptować inności, oryginalności i wyjątkowości drugiego człowieka. 
Telewizja, internet, prasa przesycone są informacjami na temat tego co jest odpowiednie, jak powinno się żyć, od dziecka wpajane są normy (nie mówię tutaj oczywiście o pewnych normach społecznych, które są oczywiste i normalne), których nagięcie nie jest dobre. Mówi się o schematach według których należy postępować, mówi się o wadze którą trzeba osiągnąć by być atrakcyjnym, mówi się jakie zarobki należy mieć by nie spaść pod kreskę, mówi się jakiej muzyki należy słuchać by być popularnym. 
Mówi się o wszystkim tylko nie o indywidualności człowieka. Propaguje się homoseksualizm jednocześnie po cichu mówiąc, że to złe, że to zboczeńcy. Próbuje się ujednolicić każdego, zabić w ludziach swobodę, chęć do bycia sobą i nawet jeśli są przypadki które stłamsić ciężko, banda wychowanków internetu skutecznie obrzydzi im życie. 

Wystarczy przejrzeć internet, poczytać komentarze. Komentarze coraz młodszych ludzi, komentarze wulgarne, obraźliwe. Na temat wyglądu, upodobań innych osób, często obcych. A najgorsze jest to, że nie widzą w tym nic złego, nie czują, że mówią to do drugiego człowieka, który czuje, którego takie słowa bolą. Nie przeraża Was to? Nie przeraża Was to co dzieje się z teraźniejszą młodzieżą? Młode dziewczyny głodzą się, bo usilnie chcą być szczupłe, bo w tap madl powiedzieli, że 50kg to za dużo. Chłopcy chcą zaliczyć w wieku 13-14 lat, bo inaczej ich odrzucą, bo będą inni, bo ktoś ich wyśmieje. 
Dochodzę do wniosku, że aby żyć spokojnie w dzisiejszych czasach należy być dokładnie takim człowiekiem jakim nakazują być nam media. Należy nosić to co każdy, wyglądać jak każdy, jeść to co każdy. Być jak każdy. A podobno oryginalność ma tak dużą wartość, przykro że tylko w teorii. 

Przyłapałam samą siebie, że chciałabym być jak każdy. Nie jestem typem chucherka, swoje ważę i spotkało mnie mnóstwo nieprzyjemnych sytuacji z tego powodu, ale wiecie... mimo wszystko czuję się ze sobą dobrze, albo powiem inaczej. Czułabym się ze sobą dobrze gdyby nie inni ludzie, gdyby nie ich komentarze, przykre (także tutaj na blogu!), gdyby nie ich spojrzenia. Czułabym się ze sobą dobrze, ale w tym wypadku.. chciałabym być jak każdy. Dla świętego spokoju. I wiem, że nie tylko ja. 

A Wy wolicie być każdym czy sobą mimo wszystko? Jak zapatrujecie się na osoby odbiegające od normy?

Pozdrawiam! 

46 komentarzy:

  1. mimo tego wszystkiego, ja wciąż wolę być mną, oczywiście mam kompleksy, ale też mam wrażenie, że im starsza jestem tym bardziej świadoma samej siebie jestem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma kompleksy i nie o kompleksy tu chodzi :)

      Usuń
  2. Ja jestem inna od początku swojego istnienia, może dlatego przywykłam już do tego wszystkiego... I w sumie tego nie widzę, i nie mam potrzeby bycia jak każdy. Sama bardzo wielu rzeczy nie zauważam, po poznaniu osoby A jak ktoś mnie o nią zapyta to ja nie wiem czy była gruba czy chuda, miała duży nos czy mały itd. Nie są to rzeczy, na które zwracam uwagę. Ale wiem, że inni zwracają, tyle że... to ich sprawa w sumie, a ja nie mam ochoty walczyć z wiatrakami :/ Problem jest właśnie w momencie kiedy kończy się zwracanie na takie rzeczy uwagi a zaczyna się postrzeganie ludzi przez ten pryzmat, co gorsza, oceniania ludzi przez pryzmat wyglądu, preferencji itd. Wkładanie ludzi do szufladek, gej=obrzydliwy pedał, gruby=tłusta świnia. Ale segregowanie świata w wygodne szufladki jest domeną ludzi o bardzo wąskich horyzontach, zamkniętych na to co nowe, co poza polem ich widzenia. To domena ludzi, którzy MUSZĄ powkładać w szufladki, bo inaczej nie potrafiliby sobie poradzić. Więc dochodzę do wniosku, że może mi być tylko ich żal...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że masz rację :) ludzie po prostu muszą szufladkować, muszą sobie rozdzielać innych na tych, którzy są normalni i na tych którzy są inni, inaczej mogliby się pogubić.

      Usuń
  3. Ja też wolę być sobą, mimo swojej ograniczonej sprawności, też mam jakieś tam kompleksy, a co do innych, każdy ma prawo być jaki jest. Nie dzielę ludzi na takich czy innych. Każdy niech będzie sobą i tego się trzymajmy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i o to chodzi, każdy niech będzie sobą, ale trzeba też ludzi którzy nas zaakceptują takimi jakimi jesteśmy :)

      Usuń
  4. Twój wpis przypomniał mi pewną historię z mojego życia. Było to ponad 20 lat temu.Byłam wtedy w przedszkolu. Na moim osiedlu mieszkało wtedy dwóch takich zbirów w wieku gimnazjalnym. Dręczyli i bili dzieci, które były np: za chude,lub za grube,albo miały krzywe zęby...czy jeszcze nie wiadomo co....Ja pamiętam wtedy bałam się wychodzić na dwór siedziałam w domu nie bawiłam się z innymi dziećmi bo sie ich po prostu bałam,byłam tą za chudą dziewczynką jak tylko wyszłam z domu od razu mnie zaczepiali,parę razy pobili..... z innymi dziećmi było gorzej.....Na szczęście Ci gnoje bo śmiało można ich tak nazwać siedzą teraz w więzieniu. Mieli bardzo poważne przewinienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat na takich bandytów przydałyby się dyby w każdym mieście, a potem zsyłka do kamieniołomów. Praca uszlachetnia.

      Usuń
  5. Raczej nie zwracam uwagi na inność innej osoby. Widzę to czy człowiek jest gruby, szczupły, ładny, brzydki etc. Jeżeli coś jest dla mnie widoczne i oczywiste to nie traktuję tego jako tabu, nie udaję, że osoba na wózku ma sprawne nogi, a na grubasa pasują ciuchy w rozmiarze s. Właściwie jest mi obojętne czy ktoś jest chodzącą indywidualnością czy przedstawicielem "szarej masy". Przeszkadza mi jednak moja osoba. Moja otyłość jest wynikiem absolutnej głupoty, kretynizmu i ciemnoty. Sama na własne życzenie doprowadziłam się do choroby (bo jest to choroba) i ani ja nie akceptuję siebie, ani nie wymagam od innych akceptacji mnie. Jak miałabym spojrzeć w oczy człowiekowi, który ciężko zachorował lub uległ wypadkowi i przez to gorzej mu się funkcjonuje, a mimo to chce czerpać od życia jak najwięcej? Jak, skoro ja przez zamiłowanie do żarcia nie korzystam z życia i nie mam w pełni sprawnego ciała, bo ogranicza mnie patologiczne nagromadzenie tłuszczu w organizmie? A mogłabym robić wszystko. Dlaczego piętnuje się palaczy, alkoholików i narkomanów, że doprowadzają się do śmierci, raka i innych chorób, a nie powie się kobiecie ważącej ponad 100kg - ej, jesteś otyła, wiesz, że otyłość przyczynia się do raka i chorób serca, a następstwem tego jest przedwczesna śmierć? Skoro mówi się: żyjmy i dajmy żyć innym, to niech to dotyczy wszystkich aspektów życia, a nie tylko wybranych przypadków typu: picie be, otyłość ok, przecież każdy może być duży. Nie popieram chamskiego obrażania ludzi, ale nie uważam też, że grubasy, lesbijki, geje, hetero, obcokrajowcy itd. powinni być pod szczególną ochroną, bo tak dyktuje nam poprawność polityczna. Jeśli coś ewidentnie mi nie odpowiada to nie chcę chować głowy w piasek i kajać się za niepoprawne myślenie. Skoro osobie szczupłej nie pasuje to, że jestem gruba, to taki człowiek ma prawo do własnego zdania i ja to prawo szanuję. Mam przyjaciela geja, ale nigdy nie udaję przed nim osoby super tolerancyjnej tylko po to, by mu się przypodobać. Jeżeli napatrzę się na gołych debili w love parade, robiących sobie lody na środku skrzyżowania, to nie powiem, że szanują tych przedstawicieli społeczności homoseksualnej, a stwierdzę: nie mogę patrzeć na tych j*** p***. Mówię tutaj oczywiście o jednostkach, które w moim mniemaniu są patologiczne, a nie o zwykłych ludziach, którzy mają jakąś swoją własną orientację. Podsumowując, uważam, że tolerancja jest dobra, ale PRZESADNA jest takim samym złem jak brak tolerancji. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przesadzanie nie jest dobrze w żadną stronę, ale każdy człowiek zasługuje na szacunek. Zarówno ten szczupły jak i ten grubszy. Ja szanuję i podziwiam ludzi, którzy potrafią zaakceptować i kochać siebie mimo swoich niedoskonałości i inności, nie ważne czym ta "inność" się objawia.

      Usuń
    2. Ja szanuję ludzi i jest mi obojętne jak oni wyglądają, dopóki nie robią czegoś, co dla mnie jest rażące. Nie zmienia to jednak faktu, że nie mam za grosz wyrozumiałości dla siebie, bo o ile są rzeczy nad którymi panować nie można, o tyle nad chorobą, jaką jest otyłość w większości przypadków zapanować się da. Jak z czystym sumieniem mam narzekać na problem mojej "inności" i tego, że ludzie mogą mnie źle odbierać, jeżeli sama doprowadziłam się do stanu, w którym spojrzenie w lustro było koszmarem? Absolutnie nie kocham otyłej siebie i wstydzę się tego, że na własne życzenie sprowadziłam na siebie tak duży problem. Jak ktoś chodzi sobie np. z irokezem na głowie i wielkim kolcem w nosie to może się nie podobać, ale jego styl nie oddziaływa na innych ludzi bezpośrednio. Otyłość przeszkadza, jak trzeba zmieścić się w autobusie, samolocie, pociągu. Przez wylewający się tłuszcz na rusza się przestrzeń pasażera siedzącego obok i jego ma wtedy prawo nasza "inność" bezpośrednio wkurzać. To pierwszy lepszy przykład. Osobiście rozumiem, toleruję, akceptuję innych, ale potrafię też zrozumieć osoby, którym dobrej woli brakuje. Mają do tego prawo.

      Usuń
  6. Oj sama prawda, trzeba wpisać się w narzucony z góry schemat. Osoby, które nie mają nic do powiedzenia w dzisiejszym świecie zginą :) Każdy musi walczyć o swoją pozycję i umieć się postawić drugiej stronie. A osoba, która nigdy nie usłyszała nic złego chyba po tym świecie nie chodzi. Myślę, że mimo wszystko nawet jeśli chcemy być sobą to i tak chodź trochę musimy podpasować się do ogółu. inaczej to nie przejdzie :) Każdy uczy się na swoich błędach i musi wyciągać wnioski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że jakieś reguły ogólnie istnieją, ustanowione chociażby przez prawo, których przestrzegać należy. Jednak są pewne normy, które narzucone są w pewien sposób bezprawnie, a które zobowiązują a przynajmniej większość myśli, że zobowiązują, a to nie do końca tak, niestety.

      Usuń
  7. Bardzo mądrze powiedziane. Też wielokrotnie spotkałam się z różnego rodzaju wytykaniem przez swą inność, chociaż powiem szczerze, że czuję się bardziej jak ten kucyk po lewej - tak przebrzydle szara i nijaka. Także denerwuję mnie takie wkładanie w szufladki, choć z drugiej strony znam osoby, które na siłę próbuję być "oryginalne" i są wybitnie irytujące, więc chyba nie warto przesadzać w żadną ze stron. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej jest wypośrodkować. Być sobą, ale akceptować czyjąś odmienność, nie przekreślać, nie negować. Jeśli nie da się tego kogoś lubić to można go przynajmniej akceptować.

      Usuń
  8. Kiedyś bardzo przejmowałam się tym co inni o mnie mówią, teraz już trochę mniej. Poza tym fajnie jest mieć swój styl, poglądy itp itd ale nie w każdym przypadku inność=wyjątkowość. Może jakiś przykładzik:-) teoretycznie: na osiedlu jest kobieta, która jest większych gabarytów, ma swój styl, ale dosyć ordynarny, podkreślający jej wady i ogólnie niesmacznie wyglądający. Czy w tym przypadku ktoś powiedziałby, że jest wyjątkowa? Otóż nie. Sama chyba wytykałabym ją palcami, no ok może nie aż tak, ale miałabym ochotę powiedzieć jej żeby się ogarnęła. Ale gdy mamy osobę, która np. słucha zupełnie innej muzy niż ja, to ja jak najbardziej to szanuje. Albo jeżeli ktoś jest homoseksualny, ale pod warunkiem, że nie afiszuje się z tym i chce na siłę pokazać swoją inność, to jestem jak najbardziej ZA:-) Tak samo pary hetero, które całują się w miejscu publicznym, albo robią coś jeszcze gorszego - mówię stop, co tu jest grane. Także bycie innym nie zawsze oznacza bycie kimś wyjątkowym. Jeżeli ktoś jest otyły, to powinien postarać się aby schudnąć, bo to nie jest dobre nawet dla zdrowia, a nie mówić, że jest się innym i wyjątkowym. Oczywiście można być xx-size i wyglądać apetycznie, wyjątkowo, tylko trzeba się trochę postarać. Jeżeli chodzi o wyśmiewanie to raczej dzieciaki w podstawówce i gimnazjum mają taką tendencję. W życiu troszkę doroślejszym nie usłyszałam ani razu, aby ktoś się śmiał z moich nieco większych koleżanek, ale z tego co wiem dbają też o formę. Nie przeszkadza im , że nie są chudymi wieszakami, ale też dbają o to, aby nie wyglądać jak spaśna świnia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety, mam w grupie na studiach dziewczyny, które czekając na zajęcia, potrafią komentować osoby przechodzące korytarzem, np. kolesia z długimi włosami. Dla mnie jest to tak obrzydliwe, że aż muszę to tutaj napisać. :D Obrzydliwe i wkurw...ące. Nikt nie jest chodzącym ideałem, bo dla kogoś coś jest ładne, a dla drugiego nie. Znowu przypadek tej koleżanki. Jej się podobają wyprostowane włosy i namiętnie prostuje - krzywo patrzy na inne dziewczyny (tzn. na mnie :D), które tego nie robią, a noszą rozpuszczone włosy :D A ja sobie myślę - po co prostujesz włosy, które są tak spalone, że tylko ścięcie może im pomóc? Przykłady można mnożyć...
    Też nie jestem chucherkiem, ale w swoim życiu jakoś bardzo rzadko spotykam się z chamskimi komentarzami - może z 3-4 razy się zdarzyło :) Zresztą mam to gdzieś, bo osoby, które wyszukują wady u innych, są zapewne same zakompleksione i m.in starają się pokazać swojej grupie, jacy są cool :)
    Kiedyś byłam kilka miesięcy w UK i tam nikt na nikogo nie patrzy. To w Polsce jest takie powalone społeczeństwo. :)
    Podsumowując, mam to wszystko w d. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że w UK mieszka więcej obcokrajowców niż w Polsce i Brytyjczycy się po prostu przyzwyczaili do tego zalewu odmienności.

      Usuń
    2. Bo tu chyba zależy od tego jak ktoś się pokazuje innym, w jaki sposób prezentuje tę inność, jeśli chodzi o ludzi XXL chodzi też o to czy pokazujemy, że nam to przeszkadza. Jeśli tak to jest pewność, że przykre komentarze się znajdą. Wiem z doświadczenia.

      Usuń
  10. Kiedyś byłam szykanowana za pewne poglądy, wyśmiewana ale pozostałam sobą a ludzie, którzy się wyśmiewali ze mnie dzisiaj dla mnie nie istnieją. Tu w DE nikt nie zwraca uwagi na to jak wyglądasz, czy idziesz przez ulice bodajże w szlafroku i kapciach czy elegancko ubrany. Jest się sobą i czuje się z tym dobrze. Tak samo i ja - jestem sobą i będę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i właśnie to mi się podoba zagranicą... Nikt na nikogo nie patrzy, nikogo nie wyśmiewa. No chyba, że to polak.

      Usuń
  11. Też nie jestem chucherkiem i mnie osobiście wcale się to nie podoba. Chciałbym być szczuplejsza (odchudzam się właśnie) nie dlatego, że komuś innemu mam się podobać - tylko dlatego, że sama sobie nie podobam się będąc w rozmiarze 42 (to mój max życiowy). Teraz już jest 40 ale moim celem jest 36/38 i muszę dopiąć swego. Może zbyt duży wpływ na mnie wywierają fotografie z czasopism i telewizji. Możliwe, wszak panuje teraz kult młodości i szczupłej sylwetki - ale to dobrze wg mnie. Nie wiem jak Tobie - ale szczupłe, wysportowane ciało bardziej mi się podoba niż ciało osoby noszącej rozmiar 50 i wzwyż.
    Nie szykanuję nikogo z tego powodu, że ma nadwagę czy też jest otyły - daleko mi do tego.
    Ale często łapię się na tym, że gdy oglądam blogi modowe bardzo ładnych (pięknych) i zadbanych kobiet XXL-ek myślę sobie "Gdybyś schudła - wyglądałabyś jeszcze piękniej" i nie potrafię tego zrozumieć, dlaczego te kobiety rezygnują z tego. Dlaczego z jednej strony tak bardzo dbają o siebie (piękne ciuchy, markowe - najczęściej fantastycznie zestawione, świetny makijaż, manicure i równie kapitalna fryzura) a kwestie sylwetki są tak bardzo pomijane. Tu modny ciuch i super makijaż, manicure a z drugiej strony wyziera zaniedbane ciało - bo tak właśnie uważam. Otyłość, brak ruchu - to jest zaniedbanie i tyle.
    Jestem leniuchem i nie ćwiczę (wmawiam sobie, że to przez brak czasu ale tak naprawdę - lenistwo) ale staram się kontrolować jeśli chodzi o wagę i mam pewną granicę której nigdy nie przekraczam.
    Nie mogę zrozumieć toku myślenia osób które jedną część swojego wyglądu traktują po królewsku (ciuchy, makijaż , włosy, skóra) a drugą po macoszemu (otyłość, sflaczałe ciało i celulitis). Wg mnie to wszystko powinno być jakoś spójnie traktowane :)

    Może to jest jakaś forma szykany bo nie potrafię zrozumieć i zaakceptować sposobu myślenia takich osób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 100% racji, pozdrawiam!

      Usuń
    2. Z jednej strony mogłabym się z tym zgodzić, jest w tym dużo racji i w wielu przypadkach tak właśnie jest ale jednak odchudzanie czy zachowanie pięknej, zdrowej sylwetki jest nie tylko kwestią odpowiedniego zadbania o siebie, aktywności fizycznej czy diety. Znam ostre takich osób, które mimo że stawały na głowie by osiągnąć ten swój wymarzony idealny rozmiar nie były w stanie schudnąć:( Gdy w grę wchodzą problemy zdrowotne czy po prostu geny, nie jesteśmy w stanie wiele na to poradzić. W takich wypadkach podziwiam te osoby, ze są w stanie zaakceptować siebie takimi, jakimi są i mimo to nie poddają się i dbają o siebie jak mogą. Wolę nie oceniać, bo nie znając kogoś nie jestem w stanie określić co spowodowało , że osoba wygląda jak wygląda, a może właśnie stara się, bądź starała to zmienić?;) Pewnie niektórzy uznają to za głupie wymówki bądź usprawiedliwienia, ja postrzegam to troszkę inaczej, oczywiście nie pochwalam całkowitego braku dbałości i lenistwa, ale podziwiam osoby umiejące mimo wszystko zaakceptować siebie :)
      Pozdrawiam, Merigold ;)

      Usuń
    3. Zlituj się jakie geny? :D to, że cała rodzina jest gruba, oznacza po prostu, że wszyscy jedzą ponad miarę. Rzadko, rzadko zdarzają się schorzenia uniemożliwiające chudnięcie lub sprzyjające tyciu, ale to naprawdę mały % przypadków. To, że ktoś gruby zwala winę na tarczycę, geny, metabolizm nie oznacza, że wszystko co powie jest prawdą i nie wpierdziela przekąsek po kątach. Wystarczy, że taka osoba będzie ciągle coś nadgryzać czy próbować. To są rzeczy, których często nasz mózg nie wychwytuje, a kalorie zostają. Wtedy tyje się z "niczego". Sama jestem grubasem, znam wielu grubasów i wiesz co? Każdy z nich je jak ptaszek. Tzn. zawsze tak mówi, ja też tak mówiłam. Po co mam się przyznawać ludziom, że lubię nażreć się od czasu do czasu jak świnia, jeszcze nie daj Boże pomyślą sobie, że otyłość to MOJA WINA. Te wszystkie grubaski-niejadki w samotności zmieniają swe oblicza i ładują w siebie kalorie. Jeżeli ktoś nie będzie przekraczał w jedzeniu dawki kalorycznej, którą jego organizm spala, to nie ma szans by przytyć. Po prostu. Akceptuj grubych - jak najbardziej, cieszę się, gdy ktoś na mnie nie patrzy z obrzydzeniem, ale nie wierz w każdą pierdołę mającą usprawiedliwić otyłość.
      A, jeszcze coś. Wszelkie zaburzenia hormonalne to podstawowy punkt, od którego zaczyna się tłumaczenie otyłości. Sama wierzyłam w moje zaburzenia, dopóki nie zrobiłam sobie badań ;) Pozdrawiam Cię serdecznie, bo jesteś dobrym człowiekiem, ale i uczulam Cię na to, że nadmierna ufność w różniaste usprawiedliwienia nie jest dobra. Jak ktoś chce, to schudnie, a jak wybiera żarcie - cóż...

      Usuń
    4. Choć tak bardzo nie chcę, to muszę się zgodzić z przedmówczynią. Po porodzie cały czas za moją wagę winiłam niedoczynność tarczycy, ale jak już mam rozpisane i zbilansowane posiłki, to waga spada. Wolniej, bo mimo wszystko choroba spowalnia organizm, ale cały czas notuję spadki. A leczenie wcale się nie zmieniło i nie mam podniesionej dawki hormonów.

      Usuń
    5. A dla mnie każdy niech wygląda jak chce, o ile sam się sobie podoba i się akceptuje a nie udaje, że się akceptuje, bo mu się nie chce nic z tym zrobić.
      I nie rozumiem też jednego, osoba +size powinna się zamknąć w domu w rozciągniętym dresie, rozczochranymi włosami i bez makijażu bo jest gruba? Litości, ludzie.

      Poza tym, piszę tutaj o inności a większość komentarzy ograniczają się do nadwagi, tylko na ten temat jesteście w stanie się wypowiedzieć? :)

      Usuń
    6. Nigdzie nie powiedziałam, że osoba gruba powinna się zamknąć w domu i nie pokazywać ludziom na oczy:). Osoba gruba powinna wyglądać dobrze czy to przy 100 czy przy 150kg, aby nie szerzyć stereotypu grubasa niechluja. Nie zmienia to jednak faktu, że nadmierne pobłażanie otyłości sprawia, że grubych ludzi jest niestety coraz więcej. Co z tego wynika? Społeczeństwo staje się coraz bardziej niezdrowe. Powinno się reagować od razu, a nie patrzeć na powolną degradację naszego gatunku.
      Wypowiedziałam się odnośnie wagi, bo mnie ten problem "inności" dotyczy, ale poruszałam w swoim poprzednim komentarzu też inne kwestie. Dlaczego więc twierdzisz, że tylko na ten temat jestem w stanie się wypowiedzieć? :)

      Usuń
    7. Gruba Blondyna, komentarz powyżej nie był skierowany do Ciebie a do Pani wyżej, która to "drzewko" rozpoczęła.

      Usuń
    8. Co do komentarzy odnoszących się do nadwagi - akurat ten problem był poruszony przez Ciebie - pewnie stąd większość komentarzy tego właśnie dotyczy (większość ale nie wszystkie - poruszony był zez, odmienne gusty muzyczne i jeszcze kilka innych zagadnień).

      "I nie rozumiem też jednego, osoba +size powinna się zamknąć w domu w rozciągniętym dresie, rozczochranymi włosami i bez makijażu bo jest gruba? Litości, ludzie."

      O bynajmniej tak nie myślę. Uważam jedynie otyłość (nie nadwagę - a otyłość - to ważne) za jedną z form zaniedbania, taką samą jak każde inne zaniedbanie swojego ciała typu: dziurawe zęby czy też brak higieny osobistej.
      Teoretycznie zepsuty ząb dokucza najbardziej osobie która go posiada - tak samo otyłość, ale mimo wszystko to też ma wpływ na otoczenie wbrew pozorom.

      Usuń
  12. Imprefecta, kocham Cię za ten wpis. idealnie oddałaś w nim moje przemyślenia na temat społeczeństwa, w którym tępi się indywidualizm. jestem wyśmiewana od dziecka, małego właśnie za wagę. pamiętam jakby to było wczoraj, kiedy przy okazji jakiegoś nieporozumienia inne dzieciaki zwalały winę na mnie. to wszystko, bo się od nich różniłam. teraz, kończąc gimnazjum, non stop jestem wyśmiewana za muzykę, której słucham, przekonania, upodobania. wadzę komuś? nie. po prostu jestem sobą. bolą mnie komentarze jaka to nie jestem satanistka, spaśluch, tłusta świnia i kujonica. doszłam do wniosku, że nie ma sensu utrzymywać z moimi szkolnymi znajomymi kontaktu tak jak kiedyś. stałam się bardziej odludna i wyszło na wierzch, kto się mną w ogóle interesuje. obecnie mam kilka koleżanek, które mimo, ze są zupełnie odmienne, tolerują mnie. Tobie też tego życzę-znaleźć osobę na której można polegać. już przechodziłam nawet przez myśli samobójcze... nie chcę tego powtarzać i nikomu nie życzę takowych. nie umiem tego nikomu życzyć.
    Dezerterka z forum Anwen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, cieszę się, że wpis się podobał :) jeśli czujesz się tak dobrze ze sobą to bądź sobą, jeśli ktoś ma Cię zauważyć i docenić zrobi to teraz.

      Usuń
    2. proszę bardzo-i mam nadzieję, ze uda nam się kiedyś spotkać :D zrozumiałam, ze jakbym straciła te 40 kilo to pozbawiłabym się części swej dziwnej osobowości. wiem że to beznadziejnie brzmi... ale już taka jestem. i powtórzę-wpis klasa!
      Dezerterka

      Usuń
  13. Też się na tym przyłapywałam jak Ty, że jak wszyscy chciałam być, ale od jakiegoś czasu zmieniam się (i nie tylko ja to zauważyłam) i jestem zadowolona, że idę swoją drogą :) jedni to zaakceptowali, drudzy nie i szkoda na nich czasu, jeszcze inni patrzą z nutką podziwu i zazdrości (to dotyczy pozytywnych zmian) a na głos plują jadem. Osoby, którym przeszkadza to jaka jesteś i jak wyglądasz nie są warte Twojego czasu, bo zmienianie się dla kogoś w osobę kim nie jesteś, jest zupełnie pozbawione sensu, bo wtedy ta osoba nie lubi Ciebie prawdziwej tylko udawaną i to przykre :( Imperfecta jesteś super osobą!
    Mnie też osobiście irytuje to, że każdy ma wyglądać jak ciacho, milion fan pejdży na FaceBook z zdjęciami lasek pewnie obrabianych w fotoszopie. I każda dziewczyna chce się do tego jakoś dopasować. O siebie się nie martwię, ale o pokolenie młodszych ode mnie o 7-10 lat dziewczyn, które oglądając przypadkowy muzyczny kanał widzą przeginające się "ideały" kobiet :/
    To samo dotyczy odmiennych zainteresowań, bo jak można lubić i umieć np gotować coś innego niż mama/babcia? Jak można lubić szachy, gry logiczne i tym podobne niepopularne teraz rzeczy :]

    Czas taki cenny nie marnujmy go robiąc coś, by przypodobać się innym! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest przykre, nawet bardzo. Mnie martwi młodsze pokolenie, martwią mnie osoby, które dorastają teraz, bo widząc to co się dzieje strach pomyśleć co będzie za kilka lat... nie wiem czy chcę to widzieć tak szczerze.

      Usuń
  14. Mam zupełnie inne spojrzenie niż ty (no właśnie, inne :D) i odmienność jest dla mnie cechą pożądaną. Niemniej jednak, uważam że jest to trudne do osiągnięcia i nadal uważam siebie za osobę nudnie zwyczajną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo nie przeczytałaś mojej notki, albo jej nie zrozumiałaś :) ponieważ nie ma ani jednego słowa w niej gdzie piszę, że odmienność jest dla mnie zła.
      Polecam następnym razem doczytać post...

      Usuń
    2. Ależ owszem, przeczytałam całą. :) I nie widzę w niej tego fragmentu, gdzie mówisz o tym, że inność też jest dla Ciebie cechą pożądaną, raczej odniosłam wrażenie, że mówisz generalnie o tym, że nie podoba Ci się krytykowanie inności przez społeczeństwo - a to co innego. Zauważyłam też fragment, w którym piszesz, że czułabyś się dobrze z innością, gdyby inni jej nie krytykowali. I w tym momencie dochodzimy do mojego komentarza, że dla mnie inność jest czymś super, niezależnie od opinii innych.

      Usuń
    3. Widocznie się nie zrozumiałyśmy. Dla mnie inność nie jest cechą pożądaną, ale są pewne 'inności', które nawet nią nie powinny być, powinny być naturalne.Wiec dla mnie inność jest po prostu.. normalna! Nie robię z tego wielkiego halo i właśnie chciałam żeby o tym była ta notka, ale chyba mi nie wyszło ;P

      Usuń
  15. Jako nastolatka miałam masę kompleksów, w których utwierdzali mnie często rówieśnicy. Mam zeza ukrytego (widać go tylko przy mocnym przemęczeniu), dziwne męskie jabłko Adama, duży nos o typie falistym (brzmi śmiesznie ale taki istnieje :P). Znam swoje słabe strony i nie ukrywam ich. Nie "hejtuję" też nikogo za ich zauważenie, a ten zabieg ostatnio dostrzegam jako częsty, musisz przyznać :) Po prostu krótko przyznaję rację i to naprawdę ucina dyskusję :) Zauważyłam też że o wiele lepiej się z tym czuję i naprawdę przestałam zwracać uwagę na moją "grdykę" czy "streeta" jak to potrafiono określać :P Uważam, że jesteś mądrą, czarującą kobietą i to, że masz nadwagę nie może Cię określać. Wspaniale, że masz do tego takie zdrowe podejście :) Rozumiem jednak, że przejmujesz się opiniami innych... A mi tych krytykujących jest czasem żal, bo widzą tak mało, tak płytko i tyle energii poświęcają na wylewanie jadu... Pozdrawiam Cię serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz 100% racji, odkąd ja nauczyłam się śmiać sama z siebie coraz mniej zdarza mi się słyszeć przykrych komentarzy, bo ludzie po prostu widzą, że nie zrobią mi tym krzywdy :)

      Usuń
  16. Coś w tym jest, ale inne dla wielu osób oznacza nienormalne lub chore. Ja też tego nie rozumiem, staram się być sobą i mówić co myślę .
    Nie sądzę abym była jakoś specjalnie oryginalna, raczej przeciętna, podziwiam osoby oryginalne.
    Zauważyłam, że w Polsce jak ktoś nie zieje jadem z rana to ma zły humor, należy nie zwracać uwagi na takie osoby(no chyba, ze zieją jadę w stronę PKP i spóźniających się pociągów ;). Szykanowanie z powodu odmienności jest raczej żałosne, i takie osoby powinno się po prostu ignorować i im współczuć, bo na koniec okaże się, ze zostały całkiem same, bo każdy się od nich odwróci.

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziewczyny pamiętajcie jesteście wyjątkowe!! wszystkie!! Olać te złośliwe komentarze

    OdpowiedzUsuń
  18. Mi inność nie przeszkadza. Jakby wszyscy byli tacy sami, to by było nudno ;) Chyba nawet Bóg tak stwierdził mieszając ludziom języki :P No chyba że ta inność przejawia się tym, że ktoś nie będzie się mył tygodniami, no to wtedy nie mam tolerancji :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam właśnie o tym w poście, że nie mówię tutaj o pewnych rzeczach, które są naturalne i normalne :) nikt nie będzie tolerował brudasa.

      Usuń

Każdy komentarz jest dla mnie bardzo ważny i motywuje mnie do dalszego działania, więc serdecznie za każdy dziękuję!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...