Zaskoczenia małe i duże - kolekcja Q1 2015, Yankee Candle.

No heeej! :-)
Teraz już przesadziłam, wiem... nie było mnie milion lat, ale dzisiaj jestem. Postanowiłam, że dzisiaj już MUSZĘ napisać. Dlaczego? A bo dzisiaj mija 2 lata odkąd założyłam bloga ;-) wiem, że ostatnio go bardzo zaniedbuję i powinnam ten czas skrócić o co najmniej pół roku, no ale... Nie ma się co dziwić, moje dziecko kończy dwa lata, więc przeżywa bunt dwulatka a jego mamusia wraz z nim. Nie będę obiecywać poprawy, bo niewiele to wniesie do rzeczywistości, jak będę pisać to będę pisać. Mam nadzieję jednak, że częściej niż teraz.

No ale o czym ja to miałam... a tak!
Kiedy tylko upewniłam się, że mam odpowiednią ilość gotówki w portfelu i że w Zielonej Mydlarni są już dostępne woski z kolekcji Q1 szybko po nie pobiegłam. :)
W skład kolekcji wchodzą trzy zapachy, każdy można powiedzieć z innej bajki i jak się okazuje bajka w którą najbardziej wierzyłam okazała się bujdą...


Aloe Water - zapach do którego od początku miałam mocno, ale to bardzo mocno sceptyczne nastawienie. Dlaczego? Bo nie bardzo lubię zapach aloesu, a dodatkowo dowiedziałam się, że pachnie arbuzem, którego zapachu już w ogóle nie znoszę. Odpaliłam go jednak jako drugiego, pierwszy był Shea Butter. Ciekawość tego aloesowego arbuza nie dawała mi spokoju. Co się okazało? Nic więcej jak tylko to, że okazał się on być moim ulubieńcem z całej serii. Bardzo odświeżający, wodny, delikatny zapach. Oprócz tego, że faktycznie czuć w nim arbuza to przebija się... ogórek. Do puli szczęścia i zadowolenia z wosku dorzucam, że mały kawałek paliłam 3 razy po kilka razy i za każdym razem dawał tak samo mocno! Ech.. gdyby mnie było stać na świecę. ;-)

Cassis - kolejne zaskoczenie, tyle że... mniej przyjemne a właściwie w ogóle nieprzyjemne. Naprawdę wiązałam z tym zapachem ogromne nadzieje, od początku plasował się na pierwszym miejscu moich chciejstw. Już czułam zapach porzeczek, które naprawdę bardzo lubię. Po zdjęciu folii poczułam jednak tanie mydło, a po odpaleniu? Po odpaleniu nie poczułam prawie nic. Ze świeżych porzeczek nici, z mojej miłości do tego wosku też.

Shea Butter - wosk, który poszedł na pierwszy ogień dzięki mojemu teściowi, bo stwierdził że na sucho ładnie mu pachnie. Towarzyszył mi przy ubieraniu choinki ;-) jest to zapach bardzo ciężki do opisania, może dlatego że nie do końca wiem jak pachnie masełko shea. Jest to na pewno zapach mocno perfumowany, nie pogniewałabym się gdyby tak pachniał jakiś balsam do ciała lub żel pod prysznic ;-) dla niektórych może być zbyt intensywny, bo nawet mnie po pewnym czasie zaczął męczyć.

Jak widać moje oczekiwania znacznie różniły się od tego co YC zafundowało mi na wiosnę. ;-)

A Wy macie chęć na jakieś zapachy z kolekcji Q1? A może już je macie? Co o nich sądzicie?

Do przeczytania, trzymajcie się! ;*

16 komentarzy:

  1. Ja się przyznam, że mi nie spodobał się żaden z tych zapachów, na sucho wcale mi się nie podobały, choć w Cassis pokładałam nadzieję... Bardziej zainteresowałam się Red Raspberry i Pink Grapefruit, kupiłam na razie woski i zobaczymy :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Też skusiłam się na te zapachy, ale paliłam dopiero Shea Butter i zachwycił mnie tak, że kupiłam dużą świecę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam zapachów.
    Zaskoczeniem dużym to jest Twój wpis, bo akurat dzisiaj o tym myślałam :)
    Mam krem z masełkiem shea i mi kokosem pachnie, jeśli dobrze pamiętam, haha.

    OdpowiedzUsuń
  4. 2 lata, gratulacje :* Mam nadzieję, że będziesz tutaj trochę częściej się pojawiać ;)
    A Aloe Water pewnie bym polubiła, bo kocham zapach arbuzów i ogórków :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Najabrdziej jestem ciekawa tego pierwszego :) ja zapach arbuza po prostu KOCHAM ! :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Mimo, że piszesz iż She Butter jest dosyć ciężko to jednak jestem jego bardzo ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze, bo zapach sam w sobie jest piękny :)

      Usuń
  7. Ja paliłam z tej kolekcji dopiero dwa zapachy, właściwie Cassis został mi tylko do odpalenia, ale jakoś mi się nie spieszy żeby odpalić ten wosk po Twojej recenzji ;P
    Ja tam w Aloe nie czuję arbuza xD

    OdpowiedzUsuń
  8. dużo osób zachwala shea butter, ale ja nie wiem dlaczego nie potrafię się na niego skusić ;/

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja właśnie zastanawiam się nad zakupem kilku wosków z kolekcji.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie bardzo ważny i motywuje mnie do dalszego działania, więc serdecznie za każdy dziękuję!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...