Słodkie sekrety Farmony.

Cześć!

Strasznie mi głupio, że zaniedbałam trochę moje internetowe dziecko i przy okazji Was. Jednak mimo mojej chwilowej nieobecności widzę, że jest Was coraz więcej co bardzo mnie cieszy.

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją kawowego peelingu Sweet Secret od Farmony o zapachu słodkiego cappuccino i tiramisu.


Szczerze powiem, że przyciągnęło mnie do niego opakowanie, jest po prostu ładne, chociaż to w sumie rzecz gustu. Oprócz tego, że jest ładne jest jeszcze wygodne co już jest dużym plusem. Niewiele jestem w stanie powiedzieć na temat wydajności tego produktu, ponieważ nie stosuję go regularnie, ale kupiłam już jakiś czas temu i ciągle go mam. 


Konsystencja jest dość treściwa, fajnie się rozprowadza. Kolor jak widać brązowawy, można bez problemu dostrzec w nim kawę, która ma tutaj właściwości peelingujące. Zapach jest wprost cudowny! Prawdziwa świeża kawa z delikatną nutką słodyczy. Urzekł mnie on od pierwszego powąchania.
Jest to peeling dość delikatny, ale jak już pisałam dużo razy, lubię takie delikatne peelingi, wolę je zdecydowanie bardziej od mocnych zdzieraków, dlatego sprawdza się u mnie super. Jedynym minusem jaki mogę mu dać jest to, że delikatnie wysusza skórę, jednak jeśli regularnie stosujemy balsamy do ciała nie powinno być większego problemu.

Skład.
Szkoda, że ta kawa tak nisko w składzie. 

Ogólnie oceniam go dobrze i chętnie spróbowałabym innej wersji zapachowej.
Cena to ok 12zł za 225ml. 

A Wy miałyście któryś ze Słodkich Sekretów?

Pozdrawiam!

Najlepsze zakupy ever!


Dzień dobry!

Dzisiaj przychodzę do was by się pochwalić! Byłam na zakupach, głównie kosmetyczne jak widać na zdjęciu wyżej, ale nie tylko... co tam jeszcze się znalazło? Pewnie większość z Was już wie, bo się chwaliłam na wizażu i facebooku, ale... o tym za chwilę! Co dokładnie kupiłam kosmetycznego?

Mam zamiar zacząć olejować włosy, więc jak u każdej porządnej włosomaniaczki musiała znaleźć się...

Facelle

gdyby tak jej brakło w najmniej oczekiwanym momencie mam do dyspozycji 

szampon BabyDream

oczywiście co to za olejowanie bez oleju, ja postawiłam na

olej sezamowy

Czasami włosy potrzebują czegoś innego. Czego? 

na przykład Wax'a

Aby nie tylko były zdrowe i lśniące ale miały także ładny kolor zakupiłam farbę

Olia od Garniera

Człowiek potrzebuje też czasem się umyć! Ja wykorzystam do tego pięknie pachnący płyn do kąpieli

Isana

Nikt nie jest doskonały, by zakryć przynajmniej niektóre niedoskonałości dorwałam w końcu

fluid Ingrid

oraz...

puder Synergen

i przede wszystkim... kupiłam coś co pozwoli mi raczyć Was nieco lepszymi zdjęciami.


W końcu doczekałam się wymarzonej lustrzanki, Nikon D3100 jest mój! Jestem nim zachwycona.

A fociłam i pisałam dla Was ja!


Pozdrawiam!

PS Zapisałam się w końcu do technikum kosmetycznego! 

Starsza o rok!



Cześć wszystkim.

Dzisiaj na moim blogu nieco prywaty. Zacznę go pozytywnym akcentem jakim jest laurka od mojej ukochanej siostrzyczki.
Kończę dzisiaj 21 lat, jakoś dużo mi się wydaje, chociaż wiem, że całe życie jeszcze przede mną. Od zeszłych urodzin nieco się pozmieniało i to nawet sporo.
Zmienił się mój "styl", zmienił się facet, zrobiłam kilka rzeczy, których nie robiłam nigdy wcześniej. Założyłam bloga, co było jedną z lepszych decyzji jakie podjęłam, dzięki niemu poznałam mnóstwo świetnych dziewczyn, przeczytałam tysiące wspaniałych i pomocnych postów. 
Skończyłam liceum (w końcu!), zdawałam maturę, najlepszy wynik był z polskiego ustnego 85%, najgorszy z matematyki, której jeszcze nie zdałam, ale w końcu kiedyś zdam, mam nadzieję. Zaczęłam nową szkołę, której tak szczerze wcale nie lubię.
Tak sobie myślę, że powinnam być już nieco dojrzalsza, ale do tego długa droga tak mi się wydaję. 
Zrobiłam też kilka rzeczy, których wcale nie chciałam zrobić, popełniłam kilka błędów, ale kto ich nie popełnia? 
Przekonałam się na kogo można liczyć a od kogo lepiej trzymać się z daleka.



W ciągu tego roku pierwszy raz leciałam samolotem, zawsze się tego bałam, ale w końcu okazało się, że nie ma czego i w sumie to chyba nawet lubię latać, gdyby nie te zatkane uszy.








Poznałam też mnóstwo świetnych ludzi (pozdrawiam rodzinkę M.), wznowiłam kontakt z tymi z którymi kontakt straciłam jakiś czas temu i wcale nie żałuję.

Dziękuję wszystkim dzięki którym każdy dzień staje się piękniejszy. Między innymi Wam, które wchodzicie, czytacie mnie, komentujecie i napędzacie do działania. Uwielbiam Was dziewczyny!

Pozdrawiam.

Antyperspirant Dove, Go Fresh Cool.

Cześć. 

Robi się coraz chłodniej, to fakt ale mimo wszystko potrzebujemy antyperspirantu. Ja osobiście najbardziej lubię te w kulce. 
Dzisiaj opowiem Wam nieco o antyperspirancie Dove Go Fresh Cool.


Opakowanie jak to opakowanie antyperspirantu w kulce i jak to opakowanie Dove. Małe, poręczne, stoi na głowie. Zakrętkę ma z drobinkami brokatu, niby nic a dodaje jakiegoś uroku. 
Używam go na zmianę z innym antyperspirantem Dove więc co do wydajności niewiele mogę opowiedzieć.


Aplikacja jest prosta, jak to przy antyperspirantach w kulce, sama kulka się nie zacina, rozprowadza wystarczającą ilość produktu.
Producent mówi nam, że powinien on pachnąć lilią wodną i świeżą miętą, nie wiem jak pachnie lilia wodna, ale mięty to ja w tym nie czuję. Zapach jest mocny, czasami wręcz przytłaczający.
Działanie także pozostawia wiele do życzenia, na pewno nie zmniejsza on pocenia się, co prawda neutralizuje nieprzyjemny zapach, ale niestety swojego głównego zadania nie spełnia. 


Skład.

Plusem jest to, że nie posiada alkoholu w składzie.

Cena to około 11zł.
Nie kupię ponownie, o nie!

Jakie antyperspiranty polecacie?

Pozdrawiam!

Beaver- szampon odżywczy.

Witam. 

Dzisiaj będzie o szamponie, który zakupiłam już jakiś czas temu i w sumie już mi się prawie skończył więc stwierdziłam, że czas coś napisać. 

Co to za szampon? Beaver, Drzewo herbaciane formuła 2w1.



Opakowanie to butelka z pompką, dość duża bo zawiera 600ml. Pompka jest wygodna, łatwo się naciska.
Jest wydajny, ja mam go już pół roku i co prawda nie używałam go regularnie, ale jednakczęsto i w sporych ilościach więc całkiem nieźle.



Konsystencja jest w sam raz, ani za gęsta ani za rzadka, kolor jasnozielony.
Przyczepić się mogę do zapachu, pachnie jak miętowy płyn do naczyń, coś strasznego, mam wrażenie jakbym myła głowę Ludwikiem! Nie podoba mi się to bardzo.

Bardzo dobrze oczyszcza włosy, zostają po nim gładkie. Daje ciekawe uczucie chłodzenia skóry głowy.
 Jednak tylko tyle dobrego mogę o nim powiedzieć. Producent mówi nam, że jest to szampon do włosów przetłuszczających się, więc miałam nadzieję, że będzie on zapobiegał szybkiemu przetłuszczaniu się a tutaj okazuje się, że włosy przetłuszczają się jeszcze bardziej. Jestem nieco rozczarowana.

Skład.
Nie kupię go więcej na pewno, po pierwsze dlatego, że ma w składzie SLS a ja próbuję je wyeliminować, po drugie dlatego, że miał dawać efekt nieco odmienny no i przez jego cenę, której nie jest wart.
Kosztuje 40zł.

Spotkałyście się kiedyś z tym szamponem? Miałyście go? 

Pozdrawiam!

Jesień da się lubić!

Witam.

Dzisiaj post nieco inny niż te, które zwykle pojawiały się na moim blogu, ale to chyba dobrze, nie samymi kosmetykami człowiek żyje.

Wielu ludzi nie lubi jesieni, a że ta zbliża się wielkimi krokami to i coraz częściej słychać marudzenie "znowu jesień", "po co ta jesień", "nie lubię jesieni".
Zawsze wtedy zadaję sobie pytanie: jak można nie lubić jesieni?

Nie ukrywam, że to moja ulubiona pora roku, gdyby tak się zastanowić nad tym co dokładnie w niej lubię to odpowiedź byłaby dość prosta, klimat.







Koc, ciepła herbata, książka i mnóstwo świeczek, kocham świeczki, podkreślają ten jesienny klimat. Nie ma nic lepszego w długie samotnie spędzane wieczory niż taki zestaw. 












Najlepiej kiedy za oknem pada deszcz, deszcz mnie uspokaja, czuję się taka... bezpieczna. 
A kiedy musimy wyjść z domu? Nic złego, jesień jest piękna! Romantyczny spacer w długi wieczór, kolorowe liście, świeże powietrze. Nawet deszcz jest wtedy fajny.







W takie jesienne wieczory robię się sentymentalna. Nastrojowa muzyka, kubek gorącej herbaty, najlepiej czarnej z cytryną, stare zdjęcia i nagle czuję jakbym przenosiła się w czasie.










Jesień jest cudowna, sentymentalna, klimatyczna i wyjątkowa! Trzeba potrafić spojrzeć tylko na niektóre rzeczy inaczej i nawet założenie płaszcza czy wyjęcie parasola w słotę nie będzie Nam straszne. 
Trzeba potrafić docenić to co w niej najpiękniejsze, złote, spadające liście, piękne zachody słońca otulające prawie nagie konary drzew.

Otwórzcie się na jej piękno!


Pozdrawiam.

Czytaj także na Przepis na Kobietę.

Zmywacz do paznokci Isana.

Witam.

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją mojego ulubionego zmywacza do paznokci mianowicie Isana o zapachu migdałów.


Opakowanie dość klasyczne, zakręcana butelka, bardziej lubię takie rozwiązanie niż te zmywacze z pompką, ale to już indywidualna sprawa. 
Zmywacz dostępny jest w butelce 250ml (na zdjęciu), lub 125ml

Mam za sobą już kilkanaście butelek tego zmywacza, jestem mu wierna, bo jest idealny! Świetnie radzi sobie z wszelakimi lakierami, zarówno tradycyjnymi jak i brokatowymi. Do zmycia zwykłego lakieru potrzebujemy dwa pociągnięcia wacikiem nasączonym tym zmywaczem i paznokieć jest czyściutki. 

Uwielbiam zapach tego zmywacza, nie wiem czy pachnie on migdałami, ale wiem, że nie czuć  acetonu. Po zmyciu nim paznokci czuć go długo na dłoniach jak i w pomieszczeniu.

Zmywacz nie wysusza mi skórek ani samych paznokci. Jest bardzo wydajny, większa buteleczka wystarcza mi na kilka miesięcy.

Cena za 250ml to 7zł.

Skład.
Jak widać zawiera aceton. Ale jest też wersja bez acetonu, niestety nie wiem jak się sprawuje, bo nigdy nie miałam.

A Wy używałyście tego zmywacza? 
Jeśli nie to jakie są Wasze ulubione?

Pozdrawiam!

Joanna, peeling myjący- kiwi!

Dzień dobry!

Pogoda dzisiaj nie daje warunków do zrobienia zdjęć i już miałam ochotę odpuścić, jednak chęć napisania notki była silniejsza i zdecydowałam się kilka zdjęć zrobić, wyszło średnio, ale jednak są i piszę.


Widziałam ostatnio kilka recenzji tego produktu, różnych i dobrych i tych gorszych, przypomniało mi to, że i ja go mam a skoro mam to i recenzję napiszę a czemu nie?
Mowa o peelingu myjącym z Joanny, ja posiadam wersję kiwi.



Opakowanie to buteleczka o pojemności 100ml, zamykana na "klik" dość mocny klik, nie ma szans żeby sam się otworzył a jednocześnie dość łatwo się go otwiera nawet z mokrymi dłońmi.
Mimo małej pojemności peeling wystarcza na kilka tygodni regularnego stosowania, jest bardzo wydajny.


Konsystencja jest dość gęsta, ale nie galaretowata, dobrze się rozprowadza. Delikatnie myje, skutecznie ściera martwy naskórek, skóra zostaje gładka, nie wysusza ale chyba też nie nawilża, w tej kwestii to on raczej nie robi nic, ale w sumie miał być wygładzający więc swoje zadanie spełnia doskonale.Uwielbiam takie delikatnie peelingi więc dla mnie jest idealny, ale raczej nie sprawdzi się u dziewczyn, które wolą mocniejsze doznania.
Zapach, jest dość chemiczny, ale nienachalny, ładny, słodkawy, kiwi tam raczej nie czuć. Ogólnie jest przyjemny.

Skład.
Cena to około 4zł.

Miałyście peelingi z tej serii? 

Pozdrawiam!

PS Chciałam jeszcze podziękować wszystkim dziewczynom odwiedzającym mojego bloga, wszystkim obserwatorkom, wszystkim komentatorkom to dzięki Wam tak bardzo chcę pisać i udoskonalać mojego bloga, napędzacie mnie do dalszego działania. Dziękuję Wam bardzo, bez Was nie byłoby tego bloga! 

L`Oreal, Mega Volume Collagene 24H.

Witam się wieczorową porą.

Wydaje mi się jakbym notki nie pisała już całe wieki, już się dzisiaj nie mogłam doczekać aż wrócę do domu i coś do Was naskrobię! 

No ale do rzeczy, dzisiaj będzie o maskarze L`Oreal, Mega Volume Collagene 24H.


 

Bardzo podoba mi się opakowanie, jest takie eleganckie, skromne, przypadło mi bardzo do gustu. Jedyny problem to dopasować biały pasek z zakrętki do paska z reszty opakowania, nie wiem czemu ale wkurza mnie kiedy nie jest równo, ale to już inna sprawa. 
 Raczej się nie niszczy, nie ściera, ogólnie do opakowania nie mam zastrzeżeń. 

Cena to około 40zł. 


Pierwsze moje wrażenie odnośnie szczoteczki tego tuszu to "o kurcze, włochata!". Jest po prostu dość gruba i ma bardzo dużo włosków. Szczerze mówiąc, ostatnio bardzo polubiłam się z silikonowymi szczoteczkami, którymi bardzo fajnie się operuje, dobrze rozczesują rzęsy, dlatego raczej nie kupowałam tuszu z tradycyjnymi szczoteczkami, ale ten mnie pozytywnie zaskoczył, bardzo fajnie rozczesuje rzęsy, dobrze dostać się nią do kącików by wyczesać dokładnie całe rzęsy.
Kolor to prawdziwa, głęboka czerń- lubię to! 


Tak prezentują się moje rzęsy naturalnie, nie są zbyt długie, ale krótkie też nie, zazwyczaj wystarczał mi nawet najtańszy tusz by jakoś ładnie je podkreślić. Co tusz L'Oreal zrobił z moimi rzęsami?


Dość dobrze je rozczesał i wydłużył, co prawda musiałam się namachać, ponieważ jedna warstwa nie wystarczyła, widać na zdjęciu jak rzęsy są oblepione tuszem a mimo wszystko bardzo zlepione nie są. Na dolnych rzęsach tworzy się efekt pajęczych nóżek, ale to chyba ja nie umiem ich tuszować, bo zawsze się takie robią. Czy rzęsy są pogrubione? Myślę, że tak. Trochę się obsypuje, ale nie tworzy efektu pandy.
Zmywa się go dość ciężko, bo trzyma się rzęs porządnie, ale wielkiego problemu nie ma. 


Ogólnie tusz jest bardzo fajny i mimo wszystko go lubię.

A Wy miałyście ten tusz? Jakie inne polecacie?

Pozdrawiam.

Liebster blog #2

Cześć. 

To już druga moja odpowiedź na ten TAG, pierwsze moje odpowiedzi możecie poczytać tutaj.

Zostałam nominowana przez 3 dziewczyny za co dziękuję bardzo. No ale do rzeczy. 

"Nominacja do "Liebstera" jest otrzymywana za dobrą pracę. Przyznaje się ją blogom o niższej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość rozpowszechnienia bloga. Po odebraniu owej nominacji, należy odpowiedzieć na 11 pytań od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informując je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie można nominować osoby, która Cię wybrała!"

Nie przeciągając, pytania do mnie:

Od Kini:

1. Co daje Ci prowadzenie bloga? 
 Sprawia mi to mnóstwo satysfakcji, uwielbiam widzieć, że to co robię przynosi efekty a każdy komentarz, każdy nowy obserwator to właśnie efekt mojej pracy i zaangażowania w bloga.
  2. Ubiór na co dzień - elegancja czy wygoda? 
 Zdecydowanie wygoda!
3. Twoja obsesja
Lakiery do paznokci!
4. Ulubiona roslinka
Chyba nie mam, ale z kwiatów to tak tradycyjnie, róża. 
5. Co byś w sobie zmieniła?
O matko, chyba wszystko... 
6. Pomysł na siebie?
Chciałabym mieć.
7. Ulubiony kolor- uzasadnij?
W sumie to nie wiem, waham się między błękitem a różem. Róż jest bardzo dziewczęcy a ja mam coś w sobie z dziewczynki, ale błękit... kto nie lubi czystego, błękitnego nieba?
8. Najlepszy moment w życiu taki o którym nie zapominamy:)
Myślę, że mam takie dwa. Pierwszy to narodziny mojej siostry a drugi to pierwsza randka z moim mężczyzną.
9. Co lubisz czytając blogi, dlaczego akurat wybierasz te?
Może to powierzchowne ale często przy wyborze blogów do czytania kieruję się ich wyglądem, nie tylko ładnym szablonem ale i ciekawymi zdjęciami. Kilka razy już się przekonałam, że ładny wygląd nie idzie w parze z ciekawą treścią, ale jednak nadal to robię.
10. Marzenie...
Chyba po prostu chcę być szczęśliwa.
11.Ulubiona potrawa? 
Żurek albo pierogi ruskie!

Od Kasi G:
1. Twoje największe uzależnienie?
Póki co jeszcze papierosy, ale rzucam!
2. Jaka jest twoja ulubiona drogeria? 
Chyba Rossmann.
3. Miłość, przyjaźń czy sława? 
Romantyczką jestem więc miłość.
4. Twój ulubiony blog?
 
To ciężkie pytanie, chyba nie mam takiego ulubionego. Wszystkie które czytam są ciekawe na swój sposób i każdy jest inny.
5. Masz rodzeństwo? 
Mam siostrę, ma 6 lat.
6. Jaka jest pierwsza czynność wykonywana przez Ciebie po obudzeniu się?
Sprawdzam telefon, zdecydowanie.
7. Czy są miejsca, w które bałabyś się pojechać? 
  Na pewno, ale raczej w tym momencie nie przychodzi mi nic do głowy
8. Jak słodycze to jakie?  
Wszystkie! 
 9. Co najbardziej przypomina ci okres dzieciństwa?  
Trudne pytanie... nie wiem. Naprawdę.
 10. Wolisz filmy czy książki? 
 Zdecydowanie książki.
11. Co pomaga ci lepiej spać?
On obok.


1.Często chodzisz na zakupy (kosmetyczne, odzieżowe) ? 
Ostatnio przystopowałam, ale kiedyś bardzo często.
2.Jaki kosmetyk lubisz najbardziej w tej chwili ? 
Chyba moje masła do ciała z TBS.
3.Masz swoją "drugą połówkę" ? 
Owszem.
4.Jaka jest Twoja ulubiona drogeria/perfumeria ? 
Rossmann.
5.Często zamawiasz kosmetyki/ubrania przez internet ? 
Raczej nie, ale zdarza się.
6.Chciałabyś mieć kiedyś dziecko? 
Oj bardzo!
7.Ulubiona słodycz. 
KitKat Peanut Butter
8.Co sprawia, że na Twojej twarzy pojawia się uśmiech ? 
Wiele rzeczy, miłe słowo mojego faceta, wygłupy mojej siostry. Długo by wymieniać.
9.Jaki jest tytuł Twojej ulubionej książki ? 
Nie mam chyba takiego jednego sprecyzowanego tytułu.
10. Jak lubisz spędzać swój weekend ? 
Jestem domatorką, więc w domu z książką.
11. Jakie blogi zazwyczaj lubisz przeglądać ?
Raczej kosmetyczne, ale bardzo lubię też blogi na których panuje misz-masz.


_________________________________________________

Pytania ode mnie:

1. Co natchnęło Cię do założenia bloga?
2. Ile czasu w ciągu dnia poświęcasz na swojego bloga? 
3. Było coś co sprawiło, że chciałaś przestać blogować?
4. Jak wyobrażasz sobie siebie za 15 lat?
5. Ulubiona pora roku? Uzasadnij.
6. Mieć czy być?
7. Co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu?
8. Jak długo przygotowujesz się do wyjścia?
9. Bez jakiego kosmetyku nie wyobrażasz sobie pielęgnacji?
10. Paznokcie długie czy krótkie?
11. Jesteś optymistką czy pesymistką?

Nominuję:


Strasznie przydługawy post wyszedł. pewnie nikt nie przeczyta, ale jeśli to będzie mi miło.

Pozdrawiam!

Niebieska rewolucja!

Witam. 

Jak się czujecie z tą jesienną już aurą? Ja nawet dobrze, uwielbiam jesień! Gdyby nie to, że nie bardzo jak jest robić zdjęcia na dworze kiedy pada i jest szaro i ponuro. 
Dzisiaj zapraszam na krótką recenzję Odżywczego balsamu pod prysznic Nivea.



Opakowanie jest zwyczajne, z zamknięciem na klik, plusem jest to, że stawiamy na zamknięciu dzięki czemu łatwo jest kosmetyk wydobyć, o ile nie mamy mokrych dłoni, wtedy przestaje to być łatwe, butelka się wyślizguje i ciężko nią operować. Szybko się niszczy, jak widać naklejka już się odkleja no i ułamał mi się "zawias" przy zamknięciu. Nie wygląda to ładnie, niestety. 



Konsystencję ma bardzo rzadką, spływa z dłoni. Osobiście wolę gęstsze zarówno balsamy jak i żele pod prysznic.
Zapach jak tradycyjny krem Nivea, ja bardzo lubię ten zapach więc mi osobiście odpowiada.

No i najważniejsze, działanie! Bardzo fajnie nawilża i wygładza skórę, jest po nim taka gładka, delikatna. Niestety nie możemy nacieszyć się tym efektem długo, u mnie trwa on do założenia ubrania, bardzo żałuję, że nie jest to trwały efekt.

Ogólnie bardzo fajne rozwiązanie dla mnie, często zapominam lub po prostu mi się nie chce posmarować balsamem, także takie dwa w jednym byłoby super. 

Skład.

Miałyście ten balsam? Jak u Was się sprawował?

Pozdrawiam!

Szminka Avon, kiss 'n' go.

Witam!

Dzisiaj o szmince, którą mam już jakiś czas, ponad rok na pewno. Myślę, że w końcu coś trzeba o niej wspomnieć. 



Opakowanie jak to szminki, proste, z przezroczystą zatyczką. Ciągle działa sprawnie, jedynie jak widać na zdjęciu jest trochę zniszczone. Zatyczka działa dobrze, raczej nie ma problemu z niechcianym otwieraniem się. 


Kolor, który ja posiadam to Iced Champink, jasny, perłowy róż. Bardzo spodobał mi się już w katalogu, dlatego go wybrałam. 

Raczej łatwo się rozprowadza, jest dość miękka, ale nie na tyle by robiła się z niej papka. 
Nie wiem jak jest dokładnie z jej wydajnością, mam ją na pewno ponad rok, ale stosuję jak sobie przypomnę. 
Coś co mnie w niej bardzo denerwuje to fakt, że się roluje w kącikach ust, nie wygląda to zbyt estetycznie. No i trwałość, jeśli tylko wyglądamy to z godzinę się potrzyma, gorzej przy jedzeniu i piciu, kilkanaście minut i po szmince.


Na ustach wygląda mniej więcej tak, to jest jedna warstwa. Zazwyczaj kilka razy poprawiam i dodatkowo czasem przejadę bezbarwnym błyszczykiem. Do delikatnego makijażu jak znalazł o ile nie przesadzimy z warstwami, bo efekt przypomina hm... plastik.

Jakie są Wasze ulubione szminki?

Pozdrawiam!

Pielęgnacja stóp.

Cześć.

Przyznam Wam się szczerze, nie lubię stóp, dla mnie to najbrzydsza część ciała człowieka, ale jednak jak wszystkie inne części zasługuje na pielęgnację.


Swego czasu miałam niezłą manię na kosmetyki do stóp, może nie taką jak na lakiery do paznokci, ale zgromadziłam kilka kosmetyków do pielęgnacji, a to kremik, a to balsam a to peeling. Jednak każda z nas chce by stopy wyglądały przynajmniej przyzwoicie, zwłaszcza w lecie kiedy założyć trzeba klapeczki czy inne sandałki.


Mniej więcej tak wygląda moja mała kolekcja kosmetyków do stóp. Jak widać najwięcej znajdziemy tu kosmetyków z BeBeauty, ale jest też coś Barwy no i moje najnowsze nabytki z Avonu.

Moje stópki są dość... problematyczne. Wystarczy, że zapomnę przez tydzień potraktować ich peelingiem czy kremem i robią się po prostu nieestetyczne. 
Dlatego staram robić się to w miarę regularnie. Zazwyczaj wygląda to tak, że co kilka dni robię peeling no i (prawie) codziennie smaruję grubą warstwą kremu na noc i zakładam skarpety. Często zamiast kremu specjalnie przeznaczonego do stóp smaruje je po prostu balsamem, jakimkolwiek.
Wiem, że u niektórych dobre efekty przynosi też moczenie stóp na przykład w soli, kilka razy próbowałam, ale jakoś nie przynosiło to pożądanych efektów. 
Przed wyjściem staram się posmarować stopy żelem lub kremem o właściwościach antyperspiracyjnych. 
Mam też tarkę do stóp, co jakiś czas jej używam, by pozbyć się dużej ilości martwego naskórka, który nie wygląda zbyt apetycznie. 
W sumie to tyle, nic skomplikowanego.
Jeśli chcecie szczegółową recenzję któregoś z wyżej pokazanych kosmetyków to dajcie znać, chętnie napiszę!

A Wy jak dbacie o swoje stopy?

Pozdrawiam.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...