Co za dużo kosmetyków to niezdrowo, co? No to dzisiaj będzie o czymś zupełnie innym.
Jestem leniem, o tym wiedzą chyba wszyscy, którzy znają mnie lepiej lub gorzej. Jestem co prawda nadaktywna na trasie fotel-lodówka, ale to nie o to chodzi. Moje lenistwo nie robi dobrze ani mojej kondycji, ani figurze (choć koło to też figura, zapewniam Was!). Jakimś cudem jednak zdołałam się wkulać na dwie góry w ciągu tygodnia... jak do tego doszło? Sama nie wiem ;-) Zapraszam na małą relację, ostrzegam przed ilością zdjęć! ;-D
31/07/2014 - Skrzyczne (1257 m.n.p.m)
Kiedy padła propozycja pojechania do Szczyrku byłam zadowolona, nigdy nie byłam, fajnie zobaczyć coś nowego, bo czemu nie? Jednak kiedy usłyszałam o pomyśle wchodzenia na jakąkolwiek górę entuzjazm mi minął, dlaczego? Bo moja kondycja jest na poziomie -1, bo tak wstyd, bo nie dam rady. Kiedy zobaczyłam jaka jest pogoda (mgliście, zimno, mokro) zwątpiłam całkiem. Jednak skoro już się zgodziłam to trzeba jakoś podołać ;-)
Męczyłam się okropnie, po dwóch krokach miałam wrażenie, że kolana się pode mną uginają. Marudziłam, oj marudziłam okropnie! Jednak ten oto wyżej (<3), mobilizował mnie do tego żebym się nie poddawała. ;-) dziękuję ;*
Sama nie wiem jakim cudem dotarłam do schroniska, wiem jednak że byłam z siebie ogromnie dumna, bo dałam radę. Pogoda była coraz gorsza, padało, było mokro a ja byłam zupełnie nieprzystosowana pod względem ubioru... miałam trampki i bluzę.
Zamiast przestać padać padało jeszcze mocniej, zaczynało okropnie grzmieć a mgła była tak gęsta, że nie widać było palca centralnie przed nosem. Jednak trzeba było jakoś zejść na dół.
O widokach niewiele mogę powiedzieć, bo... jedynym widokiem była mgła. ;-) droga powrotna męczyła nieco mniej, jednak pogoda znacznie utrudniała sprawę. Kamienie były śliskie, trzeba było być niesamowicie ostrożnym. Marzyłam by zejść już na dół, w tej chwili mówiłam - NIGDY WIĘCEJ!
Droga praktycznie do samego dołu wyglądała tak samo, było mlecznie.
Niżej nieco się przejaśniało, ale i tak nie było warunków do tego by nacieszyć oko. Sama nie wiem jakim cudem dotarłam na sam dół. Byłam cała mokra, chyba jedynie miejsce w którym plecy tracą swą szlachetną nazwę pozostało suche, choć w fazie końcowej nawet i tam byłam mokra, ale wiecie co? Byłam.. szczęśliwa! Dumna z siebie, zadowolona i chciałam jeszcze, jeszcze i jeszcze! ;-)
09/08/2014 - Góra Żar ( 761 m.n.p.m)
Na to jeszcze nie musiałam zbyt długo czekać, bo ledwie ponad tydzień ;-) zaczęło się całkiem miło, bo od przechadzania się brzegiem Jeziora Międzybrodzkiego, którego okolice są niezwykle urokliwe!
Miało być jednak o szczytowaniu, więc wybraliśmy się na Górę Żar. Już po drodze byłam zachwycona widokami, które naprawdę były niesamowite!
Droga do samej góry była lepsza niż 90% polskich dróg. ;-) niemniej jednak szło się okropnie, bo na Górze Żar, żar lał się z nieba. Zostałam skwarkiem.
Butelek toczących się pod górę nie uświadczyliśmy, ale może następnym razem? ;-) tak! Zakładam następny raz.
Męczarnie związane z warunkami atmosferycznymi wynagradzały niesamowite widoki po wejściu na górę. Nie chciałam schodzić, było... pięknie!
Znów widoki..
Niedaleko było lotnisko, więc szybowców i paralotni był dostatek ;-)
Chyba nigdy nie byłam w miejscu gdzie było piękniej!
Reasumując... mimo, że Góra Żar jest zdecydowanie niższa i droga była zdecydowanie lepsza to mniej zmęczyła mnie droga na Skrzyczne.
Kiedy teraz sobie siedzę, myślę że chętnie wtoczyłabym się pod kolejną górę, ale chyba nie chcę aby to zaważyło na moim związku, mój facet chyba ma już dość mojego marudzenia, mówię Wam! Niemniej jednak jestem z siebie bardzo, bardzo dumna, że podołałam.
Lubicie aktywny wypoczynek, czy wręcz przeciwnie? ;-)
Widoki z Góry Żar są takie, że aż chcę się spakować i tam wleźć <3
OdpowiedzUsuńBaaardzo polecam! :)
UsuńGratulacje :) Piękne widoki.
OdpowiedzUsuńZdobywanie gór jest wspaniałe.
Dziękuję bardzo! :)
UsuńMówiłem, że dasz radę to mnie nie słuchałaś :( więcej wiary w siebie i mniej marudzenia :) też jestem z Ciebie dumny i mam nadzieje, że jednak się skusisz na kolejny raz :) buzi kochanie :*
OdpowiedzUsuńMuszę zacząć Cię w końcu słuchać! :D
UsuńGórki mają moc i dają siłę. Czekam aż się znowu gdzieś wdrapiesz. :) A mleko mieliście takie, jak my na Turbaczu.
OdpowiedzUsuńOj tak, wiedziałam że tego postu to Ty nie ominiesz! :D mam nadzieję, że niedługo będę mogła pochwalić się czymś wyższym ;)
UsuńWidzę moje kochane okolice. Na szlakach tych bywam od 25 lat i znam je doskonale ;) A tytuł nie powiem daje do myślenia ;p
OdpowiedzUsuńMacie wszyscy kosmate myśli moi drodzy! :D
UsuńNie bój się, moja kondycja jest na tym samym poziomie :)
OdpowiedzUsuńNo i widzę, że jak ja wróciłam do domu to ty ciągle wybywasz w świat :< Niby dobrze, ale nie dobrze.
Na pewno masz lepszą kondycję ode mnie Sec! :)
UsuńWygospodaruję dla Ciebie trochę czasu, obiecuję :)
Uwielbiam aktywny wypoczynek, zarówno w górach, jak i nad morzem. W tym roku postawiliśmy na drugą opcję - cudowne, całodniowe marsze po Słowińskim Parku Narodowym <3
OdpowiedzUsuńJa do tej pory nie lubiłam... a teraz chyba zaczynam się przekonywać :)
UsuńMoje pierwsze szczytowania.... hmmmmm :D No cóż czytam dalej :D Piękne widoki, na prawdę było warto, co nie? :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że było warto! :)
Usuńja uwielbiam aktywny wypoczynek :D w tym roku też ze swym Mężczyzną byłam w górach :) zdobywanie szczytów jest cudowne i daje mnóstwo satysfakcji.. i pomimo zmęczenia, marudzenia, to chce się jeszcze i jeszcze :D
OdpowiedzUsuńWidziałam też zdjęcia Asiu <3
UsuńCzasami aktywny wypoczynek jest bardzo potrzebny dla zdrowie i gratuluję, że się postarałaś i dałaś radę mini wspinaczkom :):)
OdpowiedzUsuńKobieto, mini?! :D dla mnie to mega wspinaczki! :D
UsuńMarudzenie jest cnotą!
OdpowiedzUsuńA tak serio to gratulacje, ja ostatni raz właziłam 2 lata temu, trasa niezbyt dobrze wybrana przez towarzysza, bo zdecydowanie za długa i trudna jak na 1 dzień pobytu - potem nawet z łóżka musiałam się turlać xd
No cały czas to mojemu facetowi powtarzam, że marudzenie jest cnotą, ale nie słucha! :D
UsuńJa o dziwo dałam radę normalnie funkcjonować co mnie zszokowało :D
Byłas w okolicach mojego zamieszkania, szkoda że nie było mnie tam akurat bo może bym Cię gdzies spotkała Marfeweczko :)
OdpowiedzUsuńFajnie że wróciłas na bloga :)
O jaka szkoda, że się nie zobaczyłyśmy :( miałabym okazję pomacać Twoje ogrody! :D
Usuńale widoki tam <3
OdpowiedzUsuńCudowne, prawda? ;)
UsuńMoje ulubione polskie góry! Piekielnie zazdroszczę. :D Zwłaszcza, że obfotografowałaś je wspaniale i czuję się, jakbym tam była.
OdpowiedzUsuńZaczyna się od jednej, umiera, wchodzi na drugą, walczy z samym sobą... I tak w kółko, to uzależnia. Życzę Ci kolejnych szczytowań. ;)
Pozdrawiam, Vault.
Dziękuję bardzo Kochana! :* niech Bóg Ci w pasztecie wynagrodzi! :D
UsuńZazdroszczę! Widoki wspaniałe :) Zdjęcia przepiękne :)
OdpowiedzUsuńPolecam czeskie karkonosze to dopiero bajka ;)
OdpowiedzUsuńAle piękne widoki ! Takie wspólne wyjazdy to świetna sprawa :)
OdpowiedzUsuń