Drobne zakupy



Dzisiaj przybywam do Was chwaląc się małymi Rossmannowskimi zakupami!
Znajdą się rodzynki, które nie są kosmetykami, aż dwa.
Przechodząc do sedna, proszę bardzo! 
Zacznę od tych niekosmetycznych rzeczy. 

Płyta Równonoc
Z tego zakupu jestem najbardziej zadowolona, płyta jest nieziemska.
Połączenie folku z rapem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Pewnie większość z Was słyszało Nie lubimy robić no i właśnie ten kawałek pochodzi z tej oto płyty. Piękna okładka, piękna zawartość. Cudo!

Świeczniki
 Przy okazji takie info o mnie: kocham świeczki, kocham świeczniki! Mam ich mnóstwo i chcę jeszcze więcej. 
Na załączonym zdjęciu świeczniki, które kupiłam sobie w Pepco, podobają mi się bardzo.

No i teraz kosmetyczne zakupy! 

SYOSS szampon i odżywka bez silikonów,

To już 5 z kolei opakowanie i szamponu i odżywki, czyli można się domyślec, że działa na mnie bardzo dobrze.
Napiszę dokładną recenzje niedługo. 
 
Maseczki Ziaja i Bielenda
Nie miałam jeszcze ani jednej ani drugiej, jak spróbuję to na pewno dam znać jak wrażenia.

Masło do ciała Ziaja
W związku z tym, że walczę z nadprogramowymi kilogramami trochę ujędrnienia się przyda.
To już mój drugi zakup z czarnej serii Ziaji. 
Napiszę recenzję!

Tonik Synergen
To już mój drugi tonik tej serii, pierwszy był zielony i spisywał się super!
Ten użyłam dopiero kilka razy, ale już widzę, że super działa.

Pianka do golenia Isana
Używam jej od roku chyba, to najlepsza pianka jaką miałam kiedykolwiek i chyba już pozostanę jej wierna. 

lakier Wibo
tusz Rimmel
korektor Miss Sporty
Lakier, kolejny do mojej kolekcji, kolor piękny, zielony, pozytywny!
Korektor jest moim pierwszym, spróbuję zobaczę co będę mogła o nim napisać.
To mój pierwszy tusz Rimmel, ma świetną szczoteczkę! A więcej wypowiem się jak użyję.


Odżywka do paznokci Eveline
Miałam już sławną 8w1, teraz czas spróbować coś innego. Miejmy nadzieję, że pomoże na moje biedne łamliwe pazurki.

No i to by było na tyle, mam nadzieję, że nie zanudziłam!
Miałyście kontkakt z którymś z tych kosmetyków? Z którym? Jakie macie zdanie?
Pozdrawiam!

SEYO gruszka i avocado- BUBEL



Dobry wieczór!
Z góry przepraszam za dość dłuższą nieobecność, ale jakoś nie wiedziałam co pisać i jak pisać, trochę miałam zamęt w życiu osobistym, przepraszam i obiecuję poprawę.
Miałam napisać o moich włosach i zrobię to w najbliższym czasie- obiecuję. 
Póki co o największym bublu jaki ostatnio spotkałam jeśli chodzi o żele pod prysznic
SEYO gruszka i avocado

Co mówi nam producent:

SEYO GRUSZKA&AVOVADO

To wyjątkowy żel pod prysznic do codziennej higieny i pielęgnacji ciała. Zawiera starannie dobrane składniki o dobroczynnym działaniu na skórę
- wyciąg z owoców gruszy tonizuje 
- wyciąg z liścia avocado wygładza. odżywia i koi
-gliceryna działa nawilżająco 

Skład


Nie bardzo znam się na składach kosmetyków, co muszę nadrobić. Więc wam go nie przeanalizuję jakoś szczegółowo. 


+ fajnie się pieni
+ opakowanie, lubię kosmetyki w przezroczystych butelkach
+ cena, około 6zł za 500ml (chociaż to i tak za dużo)
+ dostępność, drogerie Natura 

No i to by było na tyle... 

- nie nawilża
- nie wygładza
- konsystencja tak lejąca, że nie da się tego nazwać żelem
- po nałożeniu na ciało, zapach gruszki znika i pojawia się okropnie chemiczny zapach sama nie wiem czego
- jest bardzo niewydajny, kupiłam go zaledwie półtora tygodnia temu a widać ile jest, nie myję się nim codziennie 


Jednym słowem dla mnie bubel i to ogromny.
A Wy miałyście kontakt z produktami tej firmy? Jak oceniacie? 
Postaram się dodać niedługo kolejnego posta. 
Pozdrawiam. 

Biżuteria



Witam!
Dzisiaj post z dedykacją dla Marg, która chciała post o biżuterii i porządnie mnie dzisiaj pilnowała żebym go dodała więc proszę. 

Oto kuferki, gdzie "mieszka" moja biżuteria, nie mam jej za dużo a nawet tę, którą mam rzadko noszę. Chociaż podobno szczegóły są najważniejsze, ja o nich zapominam i rzadko przystrajam się w jakieś szczególne błyskotki. Napiszę trochę o moich wisiorkach, bransoletkach i kolczykach. Pierścionka nie mam ani jednego i chyba czas to zmienić, co?

Naszyjniki

Naszyjnik, który kupiłam w... lumpeksie za jakieś grosze, jest śliczny i pasuje zarówno do sukienek jak i sweterków czy bluzek. To chyba mój ulubiony naszyjnik chociaż wielu ich nie mam bo aż trzy. 








Fioletowy kryształek, jest szklany, dostałam go
w prezencie. Wolę osobiście dłuższe naszyjniki, ale do sukienki bardzo ładnie się prezentuje. 








 Sznurek z łańcuszkiem, dziwny naszyjnik, raczej ciężki. Również dostałam go w prezencie, lubię go raczej do swetrów chociaż do sukienki też zdarzyło mi się go nosić.






 To już nie naszyjnik, ale nie będę robić oddzielnego "działu" na wisiorki. To jest coś co na mojej szyi gości najczęściej, literka K. od pierwszej litery mojego imienia.












Bransoletki

Te bransoletki lubię najbardziej, czarna jest "kudłata" dostałam ją w prezencie, ale wiem, że zakupiona była w Butiku. Jest dość uniwersalna a jednocześnie trochę szalona. 










Biała bransoletka z serduszkami, bardzo ładna i delikatna, też zakupiona w Butiku. 












Kiedyś bardzo lubiłam niebieskie dodatki i właśnie te bransoletki na gumeczkach mi po tym zostały. Rzadko je teraz noszę, ale chyba muszę do nich powrócić. 











Kolczyki

Trochę to dziecinne, ale... Uwielbiam wszystko co ma serduszka, najbardziej to widać patrząc na moje kolczyki, serduszkowych kolczyków mam mnóstwo! Wszystkie z tego zdjęcia zakupione na allegro z sklepie Nefryt. Nawiasem mówiąc bardzo polecam.







Delikatne zbliżenie, serduszka zwykłe i serduszka z buźkami. Fajnie ożywiają ponury strój. 
















Znów para serduszek, jakieś buźki napawające (przynajmniej mnie) optymizmem no i zwykłe kółeczka w kolorze szarym i czerwonym, bardzo uniwersalne. 
Buźki i serduszka także zakupione na allegro w sklepie Nefryt.













Teraz coś wiszącego. Jakieś sreberka się trafiły, czarne kamyczki i niebieskie. Najczęściej z tych noszę te srebrne, bardzo ładnie się prezentują no i są długie a jedynie takie widać zza moich włosów.














Gwiazdki dostałam w zeszłym roku na... gwiazdkę. Kolor jest bardziej brązowy niż na zdjęciu i ładnie się mienią, ponieważ są brokatowe. Niebieskie dostałam sto lat temu na urodziny i nie wiem czy kiedykolwiek miałam je założone, ale jeszcze to nadrobię. 








Motylki, które dostałam w tym roku pod choinkę, jak dla mnie są śliczne, miałam je założone tylko raz i na pewno nie był to ostatni raz. 











A tutaj "jajko" w którym trzymam złote kolczyki, które są pamiątkami rodzinnymi. 














No i to by było na tyle mojej biżuterii. 
Jak Wam się podobała notka? Nie zanudziłam Was?
Macie dużo biżuterii? Nosicie? 
O czym chcielibyście przeczytać następny post? 
Pozdrawiam i dziękuję za wszystkie komentarze i subskrypcje!

Zawartość mojej szafy

 Dobry wieczór! 
 W moim przypadku moda to trochę za duże słowo, nie ubieram się ani szczególnie oryginalnie, ani modnie, ubieram się w to co mi się podoba, a nie to czym świecą wystawy.
Pewnie nie wniosę tym postem nic nowego, nic czego jeszcze nie widziałyście, ale któraś dziewczyna mi pisała, że chciałaby zobaczyć taki post więc proszę. 
Napiszę po trochę o tym czego w mojej szafie najwięcej a co nigdy się nie pojawi. 

Bluzki

Mam ich mnóstwo, chyba najwięcej miejsca zajmują w mojej szafie, ostatnio po przeliczeniu wyszło mi, że mam ok 50 bluzek, może to niewiele jak dla niektórych, ale dla mnie to multum.
Na zdjęcia przedstawiłam moje ulubione, mam jeszcze sporo innych które chwytają mnie równie mocno za serce, ale w tych czuję się najlepiej. 


Zakupiona w sklepie Butik. Jest miła w dotyku, fajnie się nosi, rękaw 3/4, na dole wszyta gumka. Delikatnie prześwituje więc zakładam pod nią białą bokserkę. Super wygląda do jeansów.

 

Trafiłam na tę bluzeczkę w jakimś małym sklepiku, uwielbiam takie kolory ubrań i takie fasony, do tego ta ozdoba przy dekolcie no i ta cena, musiałam kupić. Świetnie się nosi!

Mgiełka kupiona w... Lidlu!
Na lato idealna, przewiewna w moim ulubionym kolorze z delikatnymi cekinami przy dekolcie. 

Koszulka którą dostałam w prezencie, jedna z moich ulubionych za kolorystykę.

 














Swetry

Nie lubię nosić swetrów, jakoś zawsze mnie coś gryzie, denerwuje. A już na pewno swetry z golfem, nie lubię mieć niczego pod szyją, denerwuje mnie i czuję się nieswojo. 
Lubię raczej cienkie sweterki, przyjemne w dotyku, kilka grubych też się znajdzie w mojej szafie, ale nie jestem im przychylna. 


Jeden z moich ulubionych sweterków, jest cieniutki, ale ciepły w żywym kolorze. Jedyna jego wada, że bardzo się naciąga i dopiero po praniu wraca do właściwego stanu. Kupiony w lumpku za 8zł.

Sweterek dłuższy taki za tyłek, niby nic specjalnego gdyby nie wstawka przy dekolcie. Bardzo ładnie wygląda i do jeansów i do legginsów.







Sweterek granatowy, na guziki, dość uniwersalny. Bardzo go lubię, bo jest leciutki i fajnie wygląda. Kupiony w lumpku za... 2,50zł!















 Sukienki  


Mam ich w swoje szafie aż  trzy. Nie lubię za bardzo nosić sukienek, chociaż ostatnio coraz bardziej się do nich przekonuję i stwierdzam, że nawet kobieta plus size jak ja może w sukience wyglądać dobrze.


Moja najnowsza sukienka, kupiłam ją w grudniu zeszłego roku. Miałam ją na sobie zaledwie dwa razy. 
Moja ulubiona sukienka, fiolet z delikatnie połyskującego materiału, fajnie się układa i maskuje brzuszek. noszę ją czasem też jako tunikę do legginsów. 
Moja chyba najbardziej elegancka sukienka, klasyczny granat jest bawełniana, fajnie podkreśla co chcę by podkreśliła i maskuje mankamenty. 

Spodnie

Dużo częściej niż spodnie noszę legginsy, ale mam kilka par klasycznych rurek, zazwyczaj granatowych, ale i jedne szare się trafiły.

A gdzieś na dnie mojej szafy znalazła się jakaś jedna zagubiona spódniczka!

Czego nigdy bym nie założyła


Pomijając oczywistości jak białe futerko na pewno nigdy nie założyłabym bardzo krótkiej sukienki czy spódniczki, mimo, że staram się nie ograniczać przy ubiorze to nie oszukujmy się na pewno lepiej w krótkiej sukience wygląda dziewczyna szczupła niż plus size.
W sumie chyba nie mam więcej takich rzeczy, którym mówię z góry nie. Staram się być otwarta i spróbować wszystkiego. 

Mam nadzieję, że Was nie zamęczyłam tym postem. Powiedzcie mi jak Wam się podobał? O czym chciałybyście kolejny? Jakieś kosmetyki? Buty? Biżuteria? 
Przepraszam, że ubrania nie są pokazane na mnie, ale wyglądam bardzo niewyjściowo. Kiedyś na pewno pokaże jakiś zestaw na mnie.
Pozdrawiam i zapraszam do częstszego odwiedzania mnie.

"Baby Blues"


Cześć!
Dzisiaj notka miała być na temat nieco inny, ale z przyczyn losowych przeniosę ją na poniedziałek a dzisiaj? Dzisiaj napiszę krótką recenzję, w sumie pierwszą w moim życiu recenzję filmu pisaną dla publiki. 
Pewnie myślicie, że mowa będzie o filmie polskiej produkcji, ale nie. Znalazłam ten film przypadkiem, podczas szukania Bejbi Blues.

Baby Blues (2008)

Opis ze strony filmu 

 

 Zdarzenia mają miejsce na odosobnionej farmie. Dziesięcioletni chłopiec jest zmuszony bronić swojego młodszego rodzeństwa przed matką, która traci rozum w wyniku szoku poporodowego. Historia zainspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami.


Moja recenzja

Wybrałam ten film, ponieważ bardzo lubię thrillery, a tym bardziej te, które zagłębiają się w pewien sposób w ludzką psychikę, które ukazują jej słabości, niedoskonałość. Czytając opis filmu, który jest dość krótki i treściwy stwierdziłam, że to może być coś co wpasuje się w mój gust, ale o tym że jest inaczej dowiedziałam się już po kilku minutach filmu. 
 Pierwsze sceny ciekawe, krótkie ujęcia i do tego muzyka przyprawiająca o delikatny dreszcz sprawiała, że film miał klimat, do czasu...
Najbardziej w całej produkcji przeszkadzało mi właśnie brak tego czego w tym filmie szukałam, brak ukazania psychiki i jej schorzeń od wewnątrz, brak zagłębienia się w powody postępowania matki, przez co dla mnie ten film nie był tak emocjonujący jak bym tego oczekiwała. 
Przeżywałam go tylko z powodu swojej wrażliwości, którą na szczęście mam sporą
Jak dla mnie film był szokujący, ale tylko z powodu tego co ukazywał a nie jak i w sumie mogłabym go określić jednym zdaniem matka ni stąd, ni z owąd z szaleństwem w oczach biega po farmie z tasakiem w dłoni by  wymordować niewinne dzieci.
Zero emocji, za szybki rozwój akcji. Dla mnie film bardzo nieudany.

Moja ocena 

2*/5   
*za muzykę i kilka pierwszych scen.  

Jak Wam się podoba moja pierwsza recenzja? Byłabym wdzięczna za każdą krytykę, byle konstruktywną. Oglądałyście ten film? Jeśli tak to jakie macie o nim zdanie?
Pozdrawiam i zapraszam ponownie, najbliższa notka już w poniedziałek.   




Coś co kocham- lakiery do paznokci.


Dzień dobry! 
Dzisiaj witam się z Wami wraz z moimi 42 cudeńkami w postaci lakierów do paznokci.


Lakiery kocham miłością wielką, może moja kolekcja nie jest jeszcze zbyt pokaźna, ale przy każdym wstąpieniu do drogerii uzupełniam ją o nowy nabytek. Paznokcie maluję średnio dwa razy w tygodniu, chyba że pojawia się na nich jakiś wzorek w stylu ombre nails, czy nawet zwykłego frencza zostawiam go troszkę dłużej by się nim nacieszyć. 

Chyba nie mam ulubionych kolorów, w których najchętniej widzę swoje paznokcie, każdy lakier ma swój urok dlatego mam lakiery chyba w każdym kolorze. Najwięcej u mnie chyba odcieni różu, chociaż paradoksalnie najrzadziej takimi kolorami maluję paznokcie.







Teraz trochę o firmach z których posiadam lakiery. 


Miss sporty, w sumie jak widać mam tylko dwa lakiery z tej firmy, jeden to błękitny, dość gęsty lakier, długo utrzymujący się na paznokciach, drugi to lakier do frencza ze specjalnie ściętym pędzelkiem, dzięki któremu można precyzyjnie i szybko pomalować końcówki. 
Ich wadą na pewno jest to, że szybko wysychają w buteleczce z powodu swojej gęstości. 
Manhattan, lakierów tej firmy mam kilka, nie są one z polskiej dystrybucji, dostałam je w prezencie więc nie wiem jak mają się do tych sprzedawanych polskich drogeriach. Mają wygodne pędzelki dzięki którym fajnie nakłada się lakier, ale mam sporo zastrzeżeń co do ich trwałości, odpryski robiły mi się już po około dniu od pomalowania.

Wibo, jest to firma na drugim miejscu pod względem ilości posiadanych przeze mnie lakierów. Dostępne są w drogeriach sieci Rossmann. Na pewno przekonuje mnie ich cena, bo kosztują około 5-6zł, gama kolorystyczna też niczego sobie, chociaż mogłaby być nieco pokaźniejsza. Co do trwałości to zależy która seria, 
najlepiej na moich paznokciach sprawdzają się Extreme Nails.

Golden Rose, to mój absolutny faworyt jeśli chodzi o lakiery do paznokci, uwielbiam ich cenę, trwałość, gamę kolorystyczną każdej z serii, mam ich kilka, chyba najwięcej i kiedy jestem w drogerii właśnie po te lakiery najchętniej sięgam.
Essence, nie lubię tych lakierów, długo schną, trwałość jest tragiczna, nie utrzymują się ani dnia na paznokciach, zwłaszcza ścierają się na końcówkach choć paznokcie maluję na zakładkę. Jedynie brokatowe fajnie się prezentują i są w miarę trwałe, ale typowa kolorówka dla mnie tragedia. Nie polecam!
Vipera, kolory mają śliczne, ja obecnie posiadam dwa, pomarańczowy, na paznokciach jest taki intensywny, rażący oraz żółty z drobinkami brokatu, Trwałość bardzo dobra, ale buteleczka kosztuje około 10zł, dla mnie gdzie lakiery mi się szybko nudzą kosztuje to troszkę za dużo.


Posiadam też sporą ilość lakierów różnych innych firm, są to pojedyncze sztuki więc nie dodawałam każdego z osobna. Jak widać pojawia się tu Avon, Astor, Mariza, w tle gdzieś widać Eveline oraz mnóstwo lakierów no name.








A wy jakie lubicie lakiery? Często malujecie paznokcie? Macie takie samo zdanie co do firm, które wymieniłam, czy całkiem inne?
Zapraszam do komentowania i wyrażania swojej opinii, na temat treści posta a także chętnie dowiem się czy taka forma Wam się podoba, czy jest czytelnie? Za wszelkie uwagi będę wdzięczna! Pozdrawiam. 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...