Dzisiaj post niedzielny, dawno nie dodawałam niczego "od siebie", więc dzisiaj będzie. Nie bierzcie tego wpisu tak w 100% na serio, bo nie ma on taki być. Jestem ponoć zbyt sztywna, więc pozwólcie, że rozluźnię nieco atmosferę. Mam nadzieję, że nie będzie tak źle.
Jestem marudą okropną, od zawsze. Narzekam i marudzę na wszystko, a to pogoda mi nie pasuje, a to mam włosy za brzydkie, paznokcie za brzydkie, a to inni mają coś ładniejsze, a to na blogu zobaczyłam coś czego nigdy mieć nie będę i marudzę, że nie mam.
Z tego co wiem to nie tylko ja mam problemy z marudzeniem na wszystko, ogólnie nasza piękna ojczyzna słynie z tego, że rodacy lubią sobie ponarzekać na wszystko.
Najgorętszym okresem w narzekaniu (pomijając to, że znajdziemy zawsze powód żeby narzekać) jest zmiana pogody, ewentualnie wybory, albo to, że zupa była za słona, sąsiad za głośno puścił muzykę, po świętach odłożyło się w boczkach a nie w cyckach. Zawsze znajdzie się powód by trochę ponarzekać!
Jak dla mnie dzień bez marudzenia jest dniem straconym, serio! Nie potrafię powstrzymać się od ponarzekania, że ktoś ma coś lepsze/ładniejsze/droższe/fajniejsze ;-) ewentualnie mniejsze (tu zazwyczaj chodzi o mój odwłok). :-D
Jaki jest cel marudzenia? Zazwyczaj po prostu chcemy wyrzucić z siebie całą frustrację i poirytowanie najczęściej pierdołami nie zauważając pozytywnych aspektów naszego życia. Naprawdę takie są! Uwierzcie mi na słowo!
Po co przejmować się rzeczami na które nie mamy wpływu? Dlaczego zamiast narzekać na to jaki jest upał, nie możemy tego po prostu docenić, że tyle możliwości daje nam taka pogoda? Dlaczego zamiast cieszyć się życiem doszukujemy się w nim samych negatywów? Czy Polacy z natury są pesymistami, czy w czym rzecz?
Na koniec grafika, która zainspirowała mnie do tego niewiele wnoszącego do Waszego życia wpisu ;-P
Ja ogłaszam czerwiec miesiącem bez narzekania, marudzenia, ględzenia, i czarnych scenariuszy! Jest gorąco, człowiek poci się jak dziki bizon, ale kurde! Cieszmy się tym, można wyjść, poopalać ciałko, ruszyć tyłek z fotela, w którym niektóre nołlajfy spędzają większość czasu (pozdrawia Was nołlajf naczelny!).
Często marudzicie? Na co najczęściej? Staracie się z tym walczyć czy jest to dla Was tak normalne, że nawet tego nie zauważacie?
Staram marudzić się jak najmniej , tylko cieszyć życiem i Tobie życzę aby miesiąc czerwiec taki właśnie był :)
OdpowiedzUsuńtez jestem marudą xD
OdpowiedzUsuńBył okres że sama się przeraziłam własnego marudzenia. Teraz staram się doceniać to co mam, chociaż i tak czasem pomarudzę, ale na szczęście sama do siebie.;)
OdpowiedzUsuńTeż jestem marudą, więc chętnie przyłączę się do Twojego postanowienia. O dwie marudy mnie na świecie - czyż to nie piekna perspektywa? :D
OdpowiedzUsuńO jeju..Jakbym o sobie czytała. Ja też jestem zawodową marudą..
OdpowiedzUsuńMoja mama mówi, że jestem "pierdoloną marudą"... chyba ma rację :D
OdpowiedzUsuńJa zazwyczaj marudzę że nie chce mi się czegoś zrobić. Ostatnio to już nawet marudzić mi się nie chce XD
OdpowiedzUsuńJa jestem marudą okresową. :D Zawsze, ale to zawsze narzekam na upał, a tak poza tym, to staram się przyjmować każdą sytuację na klatę i cieszyć się jak głupia. :D
OdpowiedzUsuńMarudzę czasem aż miło :D Ale wtedy to trzeba mi dać czekoladę, kocyk i laptopa, i od razu przechodzi :D
OdpowiedzUsuńJa też jestem marudą okropną i naprawdę dziwię się że najbliżsi ze mną wytrzymują:)
OdpowiedzUsuńNa co najczęściej? Chyba na za małe cycki ;D
Nominowałam Cię do Liebster blog Award :)
OdpowiedzUsuńOstatni obrazek wygrał :D ja jestem straszną marudą ale staram się z tym walczyć ;) Najbardziej marudzę jak muszę coś zrobić, bo straszny ze mnie leń haha :D
OdpowiedzUsuńTen obrazek z sukienką. Normalnie jakbym widziała siebie wczoraj :)
OdpowiedzUsuńA na upał będę marudzić, zawsze! Nienawidzę! Cała wtedy puchnę, źle się czuję, umieram i w cale mi tego nie wynagradza to że można się poopalać czy pojeździć na rowerze ( właściwie tego w upały robić nie wolno). Za to nie przeszkadza mi deszcz, brak słońca, chłodny wiatr. Lubię taką właśnie taką umiarkowaną temperaturę ;-). Wtedy mam ochotę robić wszystko!
OdpowiedzUsuńAle ogólnie mam wrażenie, że nie jestem jakoś wybitnie marudząca bo i tak mi to nic nie da. Zamiast narzekać że coś chce a nie mam, to robię tak żeby to mieć ;-). Szkoda energii na marudzenie ;-).
Wróciłam z zakupów i stwierdzam, że zawsze też będę narzekać na ludzi którzy mają problem z używaniem wody, mydła i proszku do prania ...
OdpowiedzUsuńPewnie marudzę od czasu do czasu, ale chyba nie ciągle. Nie wytrzymałabym z osobą, której ciągle się coś nie podoba. Kopa i za drzwi:-P
OdpowiedzUsuńAaa chyba też zrobię postanowienie, że kończę z marudzeniem :D
OdpowiedzUsuńKokos :)